O rozpadzie tego wydawało się bajkowego małżeństwa krakowski sąd zdecydował w ostatni piątek. Sprawa odbyła się bez orzekania o winie, a pozew rozwodowy wniosła Agnieszka Kosiniak-Kamysz. Wszystko przez polityczne obowiązki prezesa PSL, które sprawiły, że oboje zaczęli się od siebie oddalać. O zbliżającym się kryzysie w małżeństwie już kilka lat temu wspominała w jednym z wywiadów. - Odkąd mąż został ministrem, praktycznie czasu dla siebie mamy jak na lekarstwo - przyznała w rozmowie z dziennikarzami Agnieszka Kosiniak-Kamysz.
- To była wspólna decyzja pary przyjaciół. Ogrom ministerialnych obowiązków, życie w ciągłej rozłące sprawiły, że coraz bardziej się od siebie oddalali. Chociaż wybrali osobne drogi, to oboje wiedzą, że wciąż mogą na siebie liczyć - mówił nam wieloletni przyjaciel tego małżeństwa.
Była żona szefa PSL może też jednak liczyć na zabezpieczenie finansowe. Jak bowiem wynika z oświadczenia majątkowego byłego ministra pracy za 2015 rok, zgromadził on ponad milion złotych. Skrupulatnie i wyraźnie zaznaczył też w nim, co należy tylko do niego, a co jest wspólne z żoną. I tak Agnieszka Kosiniak-Kamysz wyniesie z małżeństwa prawie 210 tys. zł. Do podziału mają 210 tys. zł w gotówce, działkę budowlaną oraz udział w drodze dojazdowej o wartości 200 tys. zł, a także osiem udziałów w spółce w Parczewie, z której dochód w ubiegłym roku wyniósł 7200 zł.
Zobacz: Racewicz chce spełnić wolę męża, który zginął pod Smoleńskiem