Afera Durczoka. Wszystkie Fakty!

2015-07-07 15:30

Miał sławę, pieniądze i stanowisko szefa Faktów TVN. Po tej aferze został bez pracy, nie pokazuje się publicznie i walczy przed sądem o 9 mln odszkodowania. Przypominamy jeszcze raz wszystkie fakty z afery Kamila Durczoka ujawnionej przez tygodnik Wprost. Co się działo, tydzień po tygodniu, o co oskarżany był Durczok i jak zareagował.

Zaczęło się na początku lutego 2015 roku. W tygodniku Wprost ukazał się artykuł o molestowaniu i mobbingu, jakiego miał się dopuszczać znany dziennikarz, szef dużej redkacji telewizyjnej. Nigdzie nia padło wprost nazwisko Kamila Durczoka, ale po sieci szybko rozeszła się plotka, że chodzi właśnie o ówczesnego szefa Faktów. W tekście były sugestie, że popularny dziennikarz wykorzystuje swoją pozycję wobec podwładnych i stosuje mobbing wobec kobiet w redkacji. Anionimowa informatorka tygodnika mówiła, że szef miał pytać ją nawet, czy ma na sobie majtki. Autorzy tekstu nie zdradzili ani danych swoich informatorów ani nie potwierdzili publicznie, że bohaterem artykułu jest Durczok.

Durczok odchodzi na urlop

Szef Faktów jeszcze przez kilka dni po publikacji dalej pojawiał się na antenie. Ale kiedy wiadomo było, że w kolejnym numerze pojawią się nowe informacje, Durczok poszedł na urlop i już więcej nie poprowadził Faktów.

Przez kolejne dwa tygodnie Wprost publikowało nowe artykuły z kolejnymi zarzutami wobec Durczoka. Największym echem odbił się trzeci tekst, który nie dotyczył już służbowych relacji w TVN. W artykule Ciemna strona Kamila Durczoka dziennikarze zarzucali szefowi Faktów, że uciekł z mieszkania, w którym były ślady narkotyków. W tygodniku pojawiły się zdjęcia z lokalu, na których oprócz śladu białego proszku, były płyty z pronografią i zoofilią. Na łóżku leżała pompowana lalka i inne erotyczne gadżety. Na laptopie została otwarta strona agencji towarzyskiej. Jak sugerowało Wprost, dziennikarz był w tym mieszkaniu, a kiedy weszła do niego policja, szybko wybiegł zamaskowany.

- Miał dwa kaptury na głowie, jeden od bluzy, drugi od kurtki. Zaczęliśmy się szamotać, bo chciał zwiać. Zdarłem mu te kaptury z głowy. O dziwo, okazało się, że był to Kamil Durczok. Puściłem go – opowiadał Wprost właściciel mieszkania.

Kamil Durczok jest rozżalony, odpręża go motor! Wywiad z żoną Durczoka [ZDJĘCIA]

Komisja TVN sprawdza, co działo się w Faktach

Jakie stanowisko zajął TVN? Pierwszą publikację Wprost skomentował dyrektor programowy stacji. - My jesteśmy dużą, ogromną korporacją i te rzeczy są załatwiane proceduralnie. Tylko nie robi się z tego konferencji prasowych. My dojdziemy do wiedzy, czy jest to w naszej stacji. Dzisiaj nie mamy na ten temat żadnych, ale to żadnych faktów. Na rynku są tylko insynuacje, a insynuacji nie będziemy komentować i nie jesteśmy tak fantastycznie zadowoleni z siebie, żeby mówić: „To na pewno nas nie dotyczy" - mówił wtedy Edward Miszczak.

Stacja szybko powołała jednak wewnętrzną komisję, która przesłuchiwała współpracowników Durczoka, sprawdzając doniesienia Wprost. W ciągu 60 godzin, przesłuchanych zostało 37 osób związanych z redakcją Faktów. Raport z prac komisji jest tajny, ale TVN wydał w tej sprawie specjany komunikat.

- Komisja ustaliła, że trzy osoby zostały narażone na niepożądane zachowania. Jako zadośćuczynienie TVN S.A. zaoferuje tym osobom kwoty do wysokości 6-krotności ich miesięcznego wynagrodzenia. (...) Spółka TVN i pan Kamil Durczok osiągnęli wzajemne porozumienie w sprawie zakończenia współpracy ze skutkiem natychmiastowym - podano w oświadczeniu.

Kto doniósł na Durczoka? TVN ujawni dane rzekomo pokrzywdzonych kobiet?

Durczok skarży Wprost na 9 mln zł!

Po aferze Kamil Durczok zniknął nie tylko z anteny TVN. Całkowicie wycofał się z życia medialnego i przestał pokazywać się publicznie. Tuż po publikacjach trafił do szpitala, gdzie ze względu na stan zdrowia odcięty był od medialnych doniesień.

Pięć miesięcy od wybuchu afery Durczok nadal unika mediów. Zaczął za to sądową batalię o odzyskanie dobrego imienia i gigantyczne pieniądze. Były szef Faktów domaga się od Wprost i autorów głośnych tekstów o nim w sumie 9 mln zł! Wkrótce Durczok może jednak sam stanąć na ławie oskarżonych, bo Michał Majewski, Olga Wasilewska, Marcin Dzierżanowski i Sylwester Latkowski domagają się od niego przeprosin za to, że porównał ich dziennikarskie śledztwo do działania Władimira Putina na Krymie.

Zobacz też: Nowe kłopoty Durczoka. Czeka go proces!