"Nie było jeszcze okazji"
Mimo, że nazwa „parlament” ma u swoich źródeł francuski czasownik „parler”, czyli „mówić”, wielu posłów od miesięcy milczy. Leonard Krasulski (75 l.) spędził przy Wiejskiej już ćwierć wieku, a w trwającej kadencji jeszcze nie widzieliśmy go na sejmowej mównicy, bo jak twierdzi… nie było okazji. - Jeszcze znudzą się moimi wystąpieniami. Nie było moich tematów, a ja zajmuję się gospodarką. Bardzo mało jest w tym Sejmie o gospodarce – żali się nam poseł PiS.
Grupa milczków i liderzy klasyfikacji
Z kolei Krzysztof Bojarski zapewnia, że przy jego nazwisku w parlamentarnych statystykach już prawie pojawiła się jedynka, bo miał zabrać głos w sprawie sieci kardiologicznej, ale przeniesiono ten punkt obrad. - Staram się zawsze zabierać głos w sprawach, na których się znam, taką mam zasadę funkcjonowania. Proszę wziąć pod uwagę, że ja jestem pierwszy raz w Sejmie, a te wszystkie zasady dotyczące zgłaszania do głosu wcale nie są proste – tłumaczy polityk. Świetnie opanowali je za to politycy z największą liczbą wystąpień. Powyżej stu zanotowali Grzegorz Braun (57 l.) i Witold Tumanowicz (38 l.) z Konfederacji oraz Jarosław Sachajko (53 l.) z Kukiz ‘15. Wśród posłów, którzy nie zabrali jeszcze głosu w tej kadencji są jeszcze min. Rafał Bochenek i Michał Dworczyk z PIS, Jan Grabiec z KO i Andrzej Szejna z Lewicy.