W marcu ubiegłego roku gruchnęła wiadomość, że kobieta zaszła w ciążę z jednym z "klawiszy". Łódzka prokuratura wszczęła wtedy śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez strażnika, a dyrektor Zakładu Karnego nr 1 w Łodzi został odwołany ze stanowiska. Kobietę przewieziono do więzienia w Grudziądzu, gdzie w sierpniu ubiegłego roku urodziła dziecko. Katarzyna P. od samego początku nie chciała zdradzić tożsamości ojca. Nie zgodziła się też na pobranie od potomka próbek DNA. Bez tych danych prokuratura nie mogła ustalić ze 100-procentową pewnością, o którego strażnika chodzi i postawić mu zarzutów. Musiała więc śledztwo umorzyć.
Tymczasem matka dziecka i jej mąż złożyli sądowe pozwy o tzw. zaprzeczenie ojcostwa. Chodzi o to, by w akcie urodzenia w rubryce "ojciec" nie figurował Marcin P.
Katarzyna P. ze swoim mężem Marcinem (32 l.) stanie wkrótce przed sądem, gdzie wspólnie odpowiedzą za oszukanie 19 tysięcy Polaków na ponad 850 mln zł.
Zobacz także: 500 złotych na dziecko. WZORY WNIOSKÓW. Lista dokumentów. Pobierz