Adamski o ataku rakietowym Rosji na Ukrainę: "Putin chciał osobistej zemsty" [Raport Walczaka]

2022-10-11 11:48

Łukasz Adamski, historyk oraz wicedyrektor Centrum im. Mieroszewskiego, był gościem Tomasza Walczaka w programie "Raport Walczaka" we wtorek 11 października. Prowadzący rozmawiał z gościem na temat perspektyw na przyszłość Władimira Putina (73 l.) w kontekście trudnych klęsk jego wojsk.

Ekspert komentował ataku rakietowe Rosji na Ukrainę z poniedziałkowego poranka, które miały być odpowiedzią na zniszczenie mostu nad Cieśniną Kerczeńską. - Nie tylko tak jest, że Putin chciał pokazać społeczeństwu własnemu, elektoratowi własnemu, który go popiera, a który myśli niezwykle prymitywnie, czyli "oko za oko, ząb za ząb, pokażemy chochołom, czyli Ukraińcom, jak to oni mówią, uderzać". To oczywiście także było tym, że Putin jest atakowany ze strony twardogłowych różnych wojskowych, emerytowanych wojskowych, chociażby takich jak Igor Girkin "Striełkow", który od dawna nawoływał do tego typu ataków. To był drugi powód. Po trzecie natomiast myślę, że Putin osobiście też chciał jakieś zemsty. Most Krymski otwarty kilka lat temu, to było dla niego ukochane dziecko. On naprawdę uważał, że dzięki budowie tego mostu, której nie udało się przeprowadzić Niemcom w czasie II Wojny Światowej i sowietom, on przejdzie do historii. Nie tylko jako ten, który przyłączył Krym do Rosji, ale także jako ten, który ułatwił komunikację półwyspu z Rosją. No i okazało się, że Ukraińcy potrafią trafić. Potrafią uderzyć w ten most. Że nie ma takich czerwonych linii, jak on myślał, że terytorium Krymu, czyli okupowane przez Rosję od 2014 roku terytorium Ukrainy, nie będzie celem ataków. I dlatego pewnie ten osobisty komponent też grał rolę. I generalnie chodziło też o to, że my potrafimy się mścić, że zemsta będzie okrutna i no być może jeszcze chciano zastraszyć Ukraińców, ale bardzo wielu rosyjskich polityków i wojskowych zdaje sobie sprawę, że Ukraińców nie da się zastraszyć.

O nowej fali wsparcia militarnego dla Ukrainy, które zapowiedziane zostało po wystrzeleniu przeciwko niej 83 rakiet w poniedziałek rano - Ukraiński wywiad wczoraj opublikował komunikat, wedle którego takie zmasowane ataki na Ukraińską strukturę prowadzone były od dawna. To tak naprawdę najpierw trzeba te rakiety nagromadzić, Rosja ich tak dużo wcale nie produkuje. Wedle ekspertów wojskowych, to co wczoraj Putin wystrzelił to miało wartość 500 - 600 mln dolarów, około 2,5 mld zł. Jaki jest efekt? Zginęło ponad 20 osób, kilkadziesiąt zostało rannych i zostały uszkodzone elektrownie i kawałki dróg. Nawet jeśli w tej chwili są w Ukrainie jakieś problemy z prądem, to da się w stosunkowym czasie szybko zreperować. Jeśli chodzi o zniszczoną infrastrukturę drogową, to okazało się, że nawet szklany most dla pieszych w Kijowie nie został poważnie uszkodzony, a wyrwy w drogach, w asfalcie są łatane. To wyglądało trochę jak akt desperacji, Putin pewnie chciał swojej zemsty, chciał postraszyć Ukraińców. Jesli by sięte ataki powtarzały, to możemy mieć do czynuenia z tym, że w obliczu nadchodzącej zimy mogą być problemy z zapewnieniem ciepła i energii elektrycznej. Ale te ataki tyle kosztują i Rosja nie ma aż tyle rakiet, żeby te ataki miały się regularnie powtarzać. Od czasu do czasu niestety pewnie będą, póki Putin pozostaje u władzy. Ale to nie jest tak, że za 2 - 3 dni będzie się coś takiego powtarzać - ocenił Łukasz Adamski.

Ekspert komentował także powołanie generała Surowikina na głównodowodzącego wojsk rosyjskich w Ukrainie. - Faktycznie "Rzeźnik", jak go nazywają, w Syrii pokazał, do czego jest zdolny. Ale z drugiej strony dostał tę nominację w sobotę. Wydarzenia, o których mówimy, miały miejsce w poniedziałek. W ciągu dwóch dni żaden nowomianowany dowódca nie jest w stanie zaplanować i przeprowadzić tego typu uderzenia. To musiało być zaplanowane wcześniej. Tak naprawdę istotniejsze jest nie to, jaki ma charakter tego rodzaju dowódca, ale też na ile taki człowiek, który ma dowodzić wojną, na ile on ma siłę charakteru, żeby się przeciwstawić Putinowi. W przypadku, gdyby on wydał takie rozkazy o uderzeniu taktyczną bronią jądrową także temu generałowi, czy jego rodzinie, jakiejś części Rosji. Na razie ten człowiek dowodzi wojną dwa dni. No, ale każda wojna jest zbrodnicza, wojna jest nielegalna. Jak to kiedyś mówiłem, agresywne wojny zostały zdelegalizowane w 1929 roku, więc w związku z tym wszystko, co robi Rosja jest naruszeniem konwencji międzynarodowych. I tych dotyczących prawa humanitarnego, jak konwencje haskie, konwencje genewskie. Ludzie, którzy dowodzą tą wojną, będą ponosić odpowiedzialność za zbrodnie wojenne, za zbrodnie ludobójstwa, za zbrodnie przeciwko ludzkości, za zbrodnie agresji, za zbrodnie przeciwko pokojowi, mógłbym wymieniać dalej. Niezależnie, czy to będzie Surowikin, Iwanow czy Smirnow. Będzie zbrodniarzem.

Kolejne z pytań dotyczyło aktualnej słabości Władimira Putina. - Na pewno jest silniejszy, niż byśmy chcieli. Fizycznie się bardzo postarzał i to w ciągu 6-8 miesięcy. Widać, że jest w izolacji międzynarodowej. Zachód go izoluje w sposób bezwzględny. Telefony, które od czasu do czasu otrzymuje od Macrona, tego nie zmieniają. Jedynym niechlubnym wyjątkiem są Węgry. Ale takie kraje, na które on liczył, jak Indie czy Chiny, też się dystansują od wojny. Z punktu widzenia politycznego i z punktu widzenia interesu tamtych państw postąpił w sposób nierozważny, nie osiągnął swoich celów i przegrywa. Putin tę wojnę przegrywa i on to rozumie. Moim zdaniem on to rozumie. Z drugiej strony też zdaje sobie sprawę, że nie może ot tak przegrać, bo może to go nie tylko pozbawić władzy, ale i życia. Jest to dla nas konkluzja negatywna, bo z jednej strony Putin jest coraz słabszy, przegrywa wojnę, fizycznie się starzeje, ma coraz większą krytykę, mobilizacja nie wychodzi, system się rozlatuje. Ale ten człowiek z drugiej stronu, jego stan psychiczny jest taki, że on nie chce sobie pozwolić na przegraną w wojnie, bo on się boi o własne życie. Ten etap w wojnie, który się rozpoczyna, będzie niebezpieczny. Bo im większe Ukraińcy będą odnosić sukcesy na froncie, a odnoszą sukcesy na froncie, tym większa będzie determinacja Władimira Putina aby zrobić coś, aby nie wychodziło, że jest słabeuszem. Na razie mamy odpowiedzi atakami rakietowymi. Nie mogę wykluczyć, że on w akcie desperacji będzie chciał sięgnąć po taktyczną broń jądrową. Wtedy albo mu tej broni ktoś w Rosji nie da użyć i to będzie jego koniec, albo jej użyje i to też będzie jego koniec - podsumował ekspert.