"Super Express": - Przyszło na wywiad tylko pół posła Hofmana. Co się dzieje?
Adam Hofman: - To lepsze pół. To gorsze zniknęło mam nadzieję na zawsze.
- Źle na wygnaniu?
- Nie dość, że opozycja, to jeszcze na wygnaniu.
- Nawet głos ma pan słaby.
- Z braku jedzenia.
- Nie z braku jedzenia. Specjalna dieta?
- I pan, i ja wiemy, że jedyną dietą jest ograniczanie jedzenia. Różne teorie już słyszałem. Niczego nie prostuję.
- Nasi paparazzi widzieli, że pan biega.
- Zacząłem biegać, bo tego nienawidziłem. Uznałem, że skoro popełniam błędy, to muszę nad sobą pracować. I teraz to polubiłem.
- Popełnił pan jakiś błąd?
- Wszystko to, co się wydarzyło wokół mnie i doprowadziło mnie do sytuacji posła niezrzeszonego. Co prawda myślałem, że robię wszystko najlepiej jak można, ale nie doprowadziło mnie to w dobre miejsce.
- Przyznam, że mnie pan rozczarował. Myślałem, że jest pan człowiekiem większego formatu. Teraz wielu powie, że ma pan w życiu epizod cwaniactwa.
- Mam nadzieję, że to się wyjaśni i okaże się, że to była czysta nagonka i dopisywanie przepisów do złapania rzecznika opozycji. Tak wiele rzeczy powiedziano, że chyba każdy wyrobił sobie zdanie. Gdybym mógł cofnąć czas i miał dzisiejszą wiedzę, to nigdy bym tak nie postąpił. Człowiek uczy się w polityce na swoich błędach.
- Widzę ewolucję w postawie Prawa i Sprawiedliwości. Po aferze madryckiej mówiono, że Hofman nigdy nie wróci do PiS. Teraz nawet prezes Kaczyński zdaje się powoli uchylać drzwi...
- Nie chcę tego komentować, robię swoje w okręgu i parlamencie. Nie będę jednak drugim Michałem Kamińskim, nie będę pluł na kolegów z partii, obrażał ich i zapominał, że PiS cały czas uważam, za ważny.
- Chciałby pan wrócić do PiS?
- To nie jest kwestia mojego chcenia.
- To jest kwestia pańskiego chcenia.
- Ale nie o wszystkim się mówi. Nie przekreślam wszystkiego, co w życiu robiłem.
- Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ma pan jeszcze jakichś przyjaciół?
- Przy pierwszej sprawie, kiedy zaatakowało mnie CBA, zadzwonił do mnie Jacek Kurski i powiedział: weź sobie teraz notes i notuj. Jacek Kurski, człowiek politycznie doświadczony...
- Z grubym notesem...
- I dokładnie wiem, kto odbiera telefony, kto dzwoni. I to rzeczywiście się przydaje w długiej perspektywie kariery politycznej.
- Zdradzi pan, kto pozostał tym przyjacielem?
- Nigdy.
- Te błędy to młodość i brak ostrożności?
- Nie. Są po prostu polowania z nagonką, które kończą się sukcesem. Mam jednak nadzieję, że jestem tylko postrzelony, a nie wiszę wyprawiony w gabinecie szefa którejś ze służb.
- Tygodnik "Wprost" opisał kiedyś pana ze słowami o molestowaniu, pewnymi słowami wobec podwładnych...
-I pamiętam, że Durczok, kiedy była np. moja sprawa, jechał po bandzie i nie zastanawiał się, czy Latkowski oskarżył mnie prawdziwie, czy nie. Mimo wszystko miałem pewną schadenfreude, bo wróg został załatwiony, ale te metody... Może należałoby postawić pewną tamę w sprawach prywatnych? Durczok wpadł we własne sidła.
- Gdyby doradzał pan Andrzejowi Dudzie, to jakie słabe punkty prezydenta Komorowskiego by pan wskazał?
- Nie chciałbym doradzać, mogę powiedzieć, co sam sądzę o Komorowskim. Z kampanii prezydenckiej zrobiono co prawda ostatnio kampanię na burmistrza Wołomina. Mija się to jednak z tym, co chcieliby usłyszeć od prezydenta. Z jednej strony jest temat euro i drożyzny po jego wprowadzeniu, o czym mówi Duda. Z drugiej wojna i "ja jestem generałem" Komorowskiego. Przed Wielkanocą sztaby muszą zawsze wrzucić coś, o czym ludzie będą mówić przy świątecznym stole.
- Duda wrzuca euro.
- I Komorowski wielokrotnie mówił, że jest zwolennikiem, a przekonanie Polaków nie jest łatwe, bo 70 proc. nie chce.
- Pan chce?
- Nie, ale w dłuższej perspektywie nie ma innego wyjścia. W perspektywie najbliższych 5 lat nie powinniśmy przystępować i prezydent powinien to zadeklarować. I Duda mówi nie, a prezydent Komorowski chciałby powiedzieć tak, ale nie chce tego powiedzieć i ucieka.
- O, to podobnie jak z in vitro, ale odwrotnie.
- Tyle że in vitro nie jest tematem powszechnym. Euro dotyczy wszystkich. Prezydent Komorowski ucieka jednak w wojnę. Jest taki amerykański film "Fakty i akty"...
- Film z Hoffmanem...
- Skądinąd Hoffmanem, ale Dustinem. I tam jest wymyślona wojna z Albanią. U nas nie trzeba wymyślać, jest wojna na Ukrainie. I sztab prezydenta gra tą wojną. "Generał Bronek" nas obroni, będzie w tym lepszy niż Duda. Dlaczego to robią? Bo wśród potrzeb ludzi, w słynnej piramidzie Maslova, wśród najważniejszych potrzeb ludzi są te podstawowe: bezpieczeństwo (życie, zdrowie, rodzina, ubranie). I Bronek sprytnie obszedł Andrzeja Dudę.
- Czyli ma dobrych doradców?
- No niezłych.
- Duda ma gorszych?
- Proszę mnie zwolnić z oceny, nie należy oceniać następców i poprzedników. I teraz Komorowski będzie się utwardzał, pokazywał na tle amerykańskich wojsk. A cała ta orkiestra, zaprzyjaźnione media i politycy będą grali wojnę.
- Duda nie gra na wojnę.
- I właśnie musi się z tym zmierzyć.
- Co do euro mówiło się, że kiedy będziemy mieli euro, to będziemy bardziej bezpieczni, bo wtedy UE będzie nas bronić w obawie o swoją walutę.
- Jak tu wejdą Rosjanie, to nie będziemy bronić się, rzucając w nich monetami euro! Obronią nas rakiety Patriot, czołgi i nowoczesna armia itd. Przyjmiemy euro i co? Za co przyjdą tu ginąć Niemcy? Bez żartów. Euro jest potrzebne z tego samego powodu, co wykończenie SKOK-ów. Żeby domknąć plan Balcerowicza. To jest na rękę dużym koncernom światowym, by dorżnąć wszystko to, co jest polskie.
- Słabe punkty Bronisława Komorowskiego?
- Od samego początku to jest gajowy i sołtys. Nie mówię, żeby go tu obrażać, ale takie skrypty tu funkcjonują...
- Kiedyś to PiS był postrzegany jako obciachowy...
- Ale przy tych wyborach odwrócenie biegunów nie jest korzystne. Wszyscy się cieszą, że kampania Dudy jest chwalona na salonach, ale Polska nie składa się tylko z wielkich miast! Wygrywa się wybory także na dole, w małych miastach i na wsiach. Także tym "obciachem".
- Czyli?
- Ja jestem dumny z tego "obciachu", z ludyczności, bliskości do naszej kultury. Sam wywodzę się z małego miasta. I pytanie, czy ta powiatowość Komorowskiego naprawdę mu szkodzi? Moim zdaniem nie.
- Może szkodzi, skoro lecą mu sondaże?
- Lecą, bo zaczęła się kampania. Gdyby utrzymywała się wciąż sytuacja powyżej 50 proc. poparcia dla Komorowskiego, to byłaby demobilizacja dla jego elektoratu. I kiedy zabrakło Tuska...
- Jak to zabrakło? Wspiera go jako król Europy.
- Zgoda, ale nie ma czasu na polskie sprawy. I kiedyś było tak, że w duecie od żyrandola był Komorowski, a od realnego rządzenia był Donald Tusk. Dziś nie weszła w tę rolę Ewa Kopacz...
- Jest premierem.
- Ale nie wypełnia dla elektoratu PO ważnych rzeczy. Nie jest tak sprawnym premierem jak Donald Tusk, nie jest tak antypisowska, nie jest technicznie tak dobra. I elektorat PO przerzucił się na Komorowskiego, a okazało się, że nie jest dla nich takim mesjaszem. I poparcie mu spadło.
- Ale może Komorowski się jeszcze wzmocni...
- Ma taką możliwość. Kampania jeszcze się nie zaczęła. To są żarty, gra wstępna, a prawdziwa kampania zacznie się w ostatnich 2-3 tygodniach.
- Gdyby Andrzej Duda przegrał wybory, to co się stanie z nim i z PiS?
- Założeniem kampanii nie jest chyba "prezydent albo śmierć". Trzeba zdać sobie sprawę, jak silne zasoby ma Komorowski, startując z poparciem niemal wszystkich głównych mediów. Albo oficerów WSI.
- Co się panu z tym WSI teraz włączyło?
- Jak widzę w kampanii prezydenta byłego szefa WSI Dukaczewskiego, wspierającego go nie wprost, ale jednak...
- PiS nie uda się zmieść SKOK-ami?
- Była taka próba, ale się nie uda. To jest większy problem, bo w Polsce nie ma polskich banków. Jako szef komisji śledczej ds. banków widziałem, co zrobił z bankami Balcerowicz.
- Co zrobił? Bo wiele rzeczy w Polsce zrobił...
- Był patronem układu biznesowo-politycznego, który sprzedał cały system bankowy w Polsce za dwuletni zysk! I wezwałem przed komisję śledczą Balcerowicza, ale nie przyszedł. Trybunał Konstytucyjny go ochronił. Są w Polsce święte krowy.
- Prof. Andrzej Nowak oznajmił, że gdyby PiS przegrał kolejne wybory jesienią, to może należałoby go rozwiązać.
- Trwałą wartością polskiej sceny politycznej jest...
- Jest to, że PiS przegrywa. Chyba już ósmy raz.
- Nie. Jest to, że PiS przetrwał...
- Celem działania partii nie jest trwanie, ale przejmowanie władzy.
- Oczywiście. Żeby to zrobić, trzeba przetrwać. SLD zmarnowało swoją szansę i się nie liczy. Były próby anihilacji PiS, a jednak się nie udało.
- Co pan będzie robił po wyborach? Bo na listach PiS pan się pewnie nie znajdzie...
- Zobaczymy... Może zaproszę pana do swojej restauracji, a może będę w polityce i parlamencie?
Zobacz też: Tomasz Terlikowski w WIĘC JAK: Pięć lat nie mogliśmy mieć dziecka, nie myśleliśmy o in vitro.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail