Po doniesieniach o pojawieniu się zakrzepów krwi u osób zaszczepionych preparatem AstraZeneca użycie tej szczepionki wstrzymały m.in. Holandia, Irlandia, Norwegia, Islandia, Dania, Austria, Estonia, Litwa, Łotwa, Luksemburg i Włochy. Dziś do listy tych krajów dołączyły Niemcy oraz Francja.
Jak się okazuje i w Polsce miały miejsce debaty nad tym, czy nie zaniechać szczepień preparatem brytyjsko-szwedzkiego koncernu. Jednak na chwilę obecną, rząd nie ma zamiaru stosować podobnych środków prewencyjnych jak w wymienionych krajach wspólnoty.
- W Polsce nie ma żadnych przesłanek do wstrzymania [szczepień preparatem AstraZeneca - red.] - Chcemy zachować bezpieczeństwo, które gwarantuje instytucja europejska. Jednak będziemy się przyglądali poszczególnym przypadkom. Prowadzimy własne rejestry - mówił Adam Niedzielski w rozmowie z Radiem ZET.
- Nie ma na tę chwilę decyzji o wstrzymaniu w Polsce szczepień preparatem od firmy AstraZeneca. Na ponad pół mln osób zaszczepionych szczepionką od AstraZeneca jest jedynie 0,36 proc. NOP-ów [niepożądanych odczynów poszczepiennych - red.] - mówił minister Niedzielski.
- Nie mamy żadnego przypadku zgonu - powiedział z kolei w poniedziałek po południu w rozmowie z PAP Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Gdyby jednak brytyjsko-szwedzka szczepionka okazała się niebezpieczna, narodowy program szczepień mógłby zostać poddany mocnym turbulencjom. Jak wyjawił szef resortu zdrowia, w kwietniu planowanych jest ponad 1 mln szczepień preparatem AstryZeneci.
Jednak według EMA, na 3 mln szczepień w Europie zgłoszono jedynie 22 przypadki zakrzepicy. Nie wykazano jednak, miały one bezpośredni związek ze szczepieniem przeciwko COVID-19.
>>>ZOBACZ WIĘCEJ:
>Wielkanoc 2021 z zakazem przemieszczania się?! "To dobry pomysł". Koronawirus w Polsce
>Prezydent nie wytrzymał, wygarnął Niedzielskiemu po konferencji. Padły mocne słowa