"Super Express": - Spodziewał się pan usłyszeć w niedzielny wieczór: "PSL 17 procent"?
Adam Jarubas: - Przyznam, że skala sukcesu jest większa niż myślałem. Wierzyłem, że dobra praca się obroni, ale w takich czasach, w których nasi adwersarze wprost nas obrażali...
- W polityce zawsze są takie czasy, że adwersarze obrażają.
- To prawda, ale takie ataki powinny mieć jednak granice. Dobry wynik odczytuję jako to, że wyborcy nie nabierają się na różne triki, ale ludzie docenili dobrą działalność na co dzień. Ludzie chyba są zmęczeni tą centralną, przeideologizowaną polityką...
- Przy słabszym wyniku Platformy od razu pojawia się pytanie o koalicje po wyborach. Nie tylko w sejmikach...
- Zasadniczym trzonem pozostanie oczywiście koalicja z Platformą. Myślę, że w wielu regionach się obroni. Z praktycznego punktu widzenia przyszłe władze sejmików muszą jednak posiadać zaplecze w radnych. Nie mogą rządzić bez nich. I to determinuje powstawanie szerszych koalicji.
Zobacz też: Eugeniusz Kłopotek: Koalicja z PiS? Niewyobrażalne
- Czyli jednak koalicje PSL z PiS są możliwe.
- I były możliwe w przeszłości. W województwie świętokrzyskim mieliśmy w poprzedniej kadencji koalicję PSL-PO-PiS. I ona bardzo dobrze pracowała! Pomimo, że był rząd centralny PiS, że w ogólnopolskiej polityce był ten ostry spór PiS kontra Platforma. W regionie potrafiliśmy się dogadać i muszę przyznać, że wspominam współpracę z PiS dobrze.
- Jednak do władzy centralnej doszli Donald Tusk i PO. I wszystko się zepsuło?
- To nie tak. PiS zaczął bardzo ostro nas atakować. I przez to wielu kolegom z PSL trudno sobie wyobrazić współpracę w przyszłości. Polityka jest jednak sztuką budowania porozumienia. Nas się często krytykuje za to, że jesteśmy partią "obrotową", ale w polityce zdolność koalicyjna jest zaletą. Nie krytykowałbym prób wejścia w koalicję z PiS. Pojadę Tischnerem, ale decydując się na trudne wybory, popełniamy grzech rezygnacji z własnych ambicji i trzeba dla ważnych spraw umieć rezygnować z części pryncypiów. Dla szerszego dobra ideologia musi czasami dać krok w tył.
- W perspektywie wybory parlamentarne. Ci koledzy z PSL, którzy stanowczo odcinają się od koalicji rządowej z PiS, popełniają błąd?
- Proszę im się nie dziwić. To stanowcze odcinanie się od koalicji z PiS traktowałbym jako odreagowanie na bardzo ostre ataki wobec nas. Jesteśmy co prawda pragmatyczni, ale nie jesteśmy masochistami. Nic dziwnego, że wielu działaczy PSL, słysząc, że są zdrajcami sprzedającymi ojczyznę, porównywanymi do świń, nie chce nadstawiać drugiego policzka czy wyjść z wyciągniętą ręką.
- Pan by wyszedł?
- Dziś trudno sobie wyobrazić koalicję z PiS. Przesądzą jednak wyniki wyborów. To ludzie pokażą, kogo chcą u władzy. Nie ma w polityce wiecznych zwycięzców i wiecznych przegrywających. Dużo zmieni się zapewne po stronie PiS, tam może mieć miejsce pewna dekompozycja. To tam musi się pojawić mniej mowy nienawiści, a więcej skłonności do kooperacji. Miło bym to powitał.
- Elektoratowi PSL jest bliżej do elektoratu PiS niż do PO...
- Od Platformy różni nas więcej, ale z takim podejściem PiS do polityki, swobód obywatelskich i samorządów trudno wyobrażać sobie koalicję. Mam jednak nadzieję, że PiS będzie ewoluował, że pojawią się tam inni ludzie. Nie tak cyniczni jak Adam Hofman i jego koledzy.
- Adama Hofmana i kilku jego kolegów już w PiS nie ma.
- To prawda, ale jednak był to taki "klasyk", że trochę po jego wyczynach będą się podnosić.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail