Przypomnijmy, w dzisiejszym "Super Expressie" opisaliśmy, jak w styczniu tego roku Adam Hofman udał się do Strasbourga luksusowym mercedesem. Co ciekawe, auto nie jest własnością Hofmana. Polityk wyznał to w w rozmowie z „Dziennikiem. Gazetą Prawną”. - Uprzejmie informuję, że samochód nie stanowi mojej własności - mówił w maju br. Hofman.
Szkopuł w tym, żeby dostać pieniądze z Sejmu za zagraniczny wyjazd, trzeba podróżować własnym autem. Mówi o tym wyraźnie sejmowa uchwała dotycząca trybu i zasad wypłaty należności posłów delegowanych przez polski parlament poza granice kraju.
Sprawdź: Adam Hofman NADAL KŁAMIE! MAMY DOWODY na jego OSZUSTWA! Tylko w Super Expressie!
Jednak Adam Hofman twierdzi co innego. W obszernym e-mailu do redakcji informuje nas, że Kancelaria Sejmu nie wymaga i nie sprawdza, żeby auto było przypisane do polityka.
- Kancelaria Sejmu nie przeprowadza badania, czy poseł jest właścicielem samochodu, którym podróżuje, w sensie prawnym, tzn. czy samochód ma prawo używać na podstawie prawa własności czy innego uprawnienia jak np. najem czy leasing. Kancelaria Sejmu wypłaca kwotę standardowo bez względu na tytuł prawny posła do samochodu. Nie będąc autorem uchwały Prezydium Sejmu dotyczącej tej sytuacji, mogę jedynie domniemywać, że w przepisie tym chodzi o rozróżnienie samochodu „służbowego” od „prywatnego”, a nie o to, czy właścicielem samochodu jest sam poseł, jego żona czy wypożyczalnia samochodów. W czasie gdy powstawała uchwała Prezydium (wiosna 1996 r.) przepisy kodeksu cywilnego nie regulowały np. umowy leasingu, co zapewne wpłynęło na posłużenie się w tamtym czasie prostym rozróżnieniem na samochód „będący własnością posła” (czyli po prostu prywatny) od samochodu służbowego. W praktyce parlamentarnej powołany przepis tak właśnie jest powszechnie rozumiany – wypłata środków przez Kancelarię Sejmu następuje wówczas, gdy poseł nie korzysta z biletu lotniczego zakupionego przez Kancelarię Sejmu czy sejmowego samochodu/busa, etc. - twierdzi Hofman.
Jego zdaniem, Kancelaria Sejmu dysponuje oświadczeniami majątkowymi posłów, a więc również wiedzą o posiadanych przez nich samochodach. – Nigdy nie spotkałem się ze strony urzędników Kancelarii Sejmu z jakimikolwiek wątpliwościami co do mojego uprawnienia do rozliczania podróży samochodem. Powszechną praktyką w tym zakresie jest rozliczanie podróży środkami komunikacji nie będącymi środkami służbowymi. Należy stąd wysnuć wniosek, że w przypadku posła dysponującego np. prywatnym samolotem (który jak wiadomo nie jest „samochodem stanowiącym własność posła”) Kancelaria Sejmu dokonałaby wypłaty równowartości biletu lotniczego LOT na danej trasie, jak to czyni we wszystkich znanych mi przypadkach podróży poselskich - uważa Hofman.
Zobacz: Bezczelny Adam Hofman idzie w zaparte. My MAMY DOWODY na jego oszustwa! Tylko w Super Expressie!
Według Hofmana, wątpliwości odnośnie definicji prywatnego samochodu, to kolejny w ostatnim czasie argument za celowością dostosowania przepisów dotyczących rozliczania kosztów podróży posłów do aktualnych warunków i możliwości odbywania podróży zagranicę. - Niewątpliwie warunki i możliwości te uległy od roku 1996 daleko idącej zmianie, jak pojawienie się tzw. tanich linii lotniczych czy upowszechnienie dostępu do rozmaitych środków komunikacji na podstawie różnych tytułów prawnych. Ubolewać należy również nad tym, że od czasu ostatniej nowelizacji Uchwały w roku 2009 Prezydium Sejmu pod kierunkiem ówczesnych Marszałków: Bronisława Komorowskiego, a potem Grzegorza Schetyny, Ewy Kopacz i Radosława Sikorskiego nie dostrzegło anachronizmu obowiązującej do dnia dzisiejszego regulacji prawnej - argumentuje były rzecznik PiS.
Pytanie tylko, czy w takie tłumaczenia Hofmana uwierzy prokuratura okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail