Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Senat ratuje totalną opozycję?

2018-01-22 3:00

Przemysław Harczuk dla Super Expressu

Ilekroć człowiekowi wydaje się, że w polskiej polityce wszystko jest jasne i poukładane, nagle musi wydarzyć się coś, co odwraca wszystko o 180 stopni. Kilka dni temu media żyły samozaoraniem się opozycji, politycy i sympatycy partii rządzącej patrzyli z nadzieją na partyjne sondaże, w których Prawo i Sprawiedliwość przekroczyło magiczną granicę 40 proc. poparcia, a przeciwnicy dobrej zmiany mówili o końcu parlamentarnej opozycji. Trudno się dziwić. Rekonstrukcja rządu przynajmniej na chwilę wytrąciła argumenty z rąk krytykom PiS, a opozycja, delikatnie mówiąc, ośmieszyła się w głosowaniach nad liberalizacją ustawy aborcyjnej.

Posłowie PO i Nowoczesnej, również ci, którzy uczestniczyli w czarnych marszach, nie poparli wniosku o skierowanie do dalszych prac projektu liberalizującego ustawę. Władze PO ukarały jednak nie tych polityków, którzy zaprzeczyli głoszonym hasłom, ale trójkę konserwatywnych posłów, którzy w sprawie aborcji od lat głosowali tak samo. A gdy wydawało się, że PiS może otwierać szampana i szykować się na wygraną w wyborach i większość konstytucyjną, przyszedł piątek i głosowanie w sprawie zgody na zatrzymanie i aresztowanie senatora PiS Stanisława Koguta. Były szumne zapowiedzi o standardach moralnych, o tym, że nie ma świętych krów, równych i równiejszych. A w głosowaniu wyszło jak zawsze - koledzy obronili swojego. Głosowanie było tajne, więc prezes PiS może co najwyżej wysyłać do partyjnych kolegów listy protestacyjne - ukarać ich nie może. Podejmowane są różne próby wyjaśnienia tego, co zdarzyło się w piątek. Teoria spiskowa anty-PiS-u głosi, że wszystko było ustawką. Senator miał być obroniony, dobrzy koledzy anonimowo go wsparli, a władze partii odgrywają rolę święcie oburzonych. Teoria spiskowa hardcorowego skrzydła PiS-u mówi z kolei, że z prezesem dzieje się coś niedobrego. Nie dość, że dał się zaszantażować prezydentowi i wrogim siłom, zgadzając się na rekonstrukcję rządu, pójście w stronę centrum i odwołanie najlepszego ministra obrony, jakiego wydał nasz naród, to jeszcze nie panuje już nad partią i nie słuchają się go właśni senatorowie. Jest jeszcze trzecia możliwość - prezes uznał, że w Polsce bez opozycji byłoby nudno. Dlatego postanowił zdenerwować własny elektorat, ażeby w ten sposób podać tlen dogorywającej opozycji z PO. Niezależnie od przyczyn, to co PiS zyskał przez ostatnie tygodnie, w miniony piątek mógł utracić.