Opinie Super Expressu. Prof. Stanisław Gomułka: Rosja na bombie zegarowej

i

Autor: Andrzej Lange Prof. Stanisław Gomułka

Prof. Stanisław Gomułka: Minister wykazał się naiwnością

2016-05-07 8:15

Sprawę zaskakującego listu szefa resortu finansów, jego ujawnienia oraz nadchodzącej oceny ratingu Polski komentuje prof. Stanisław Gomułka.

"Super Express": - Minister finansów Paweł Szałamacha napisał do prezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzeja Rzeplińskiego list. Prezes opublikował go i w liście czytamy, że jest to prośba, by prof. Rzepliński powstrzymał się przed występami w mediach do 13 maja. Czyli do ogłoszenia przez agencję Moody's ratingu Polski. Minister zdradził, że obawia się o polską walutę...

Prof. Stanisław Gomułka: - To sytuacja nie tyle rzadka, co wręcz dotąd niespotykana! Mam problem z tym listem... Z jego treści wynika, że najwyraźniej minister finansów uznał, że wypowiedzi prezesa Trybunału w ciągu tygodnia mogłyby wyraźnie zaszkodzić sytuacji Polski w oczach inwestorów.

- A nie zaszkodziłyby?

- A skąd?! A cóż to ma za znaczenie, skoro ten spór dotyczy rzeczy, wokół której dyskutujemy już kilka miesięcy i te wypowiedzi nie wniosłyby niczego nowego? Większość instytucji międzynarodowych, a także polskich już się w tej sprawie wypowiedziała. Przez tydzień zdania nie zmienią. Większość odniosła się do oceny Komisji Weneckiej, która też jest publicznie znana.

- Minister Szałamacha przecenił wpływ głosu prof. Rzeplińskiego na ocenę Polski?

- Wykazał się tu jakąś zaskakującą naiwnością. Jest też druga rzecz... Minister finansów naraził też tym listem na uzasadnienie tego, co nastąpiło. Prezes Rzepliński zdecydował się opublikować jego treść...

- Nie powinien?

- Wie pan... On zapewne obawiał się, że powody tego listu są polityczne. Ten list daje też zły sygnał, że rząd jest nadal skłonny nie rozróżniać między władzą wykonawczą a sądowniczą, a właśnie brak szacunku dla niezależności władzy sądowniczej jest jednym z powodów tej kłótni! Przypuszczam, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie był zachwycony z powodu napisania tego listu. Co więcej, minister powinien raczej napisać do prezesa PiS niż do prezesa Trybunału.

- Dlaczego?

- Gdyby poprosił nie o milczenie, ale o wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, na przykład w tonie akceptacji ustaleń Komisji Weneckiej, to byłoby coś, co może jakoś poprawiłoby sytuację.

- Na pewno? Wielokrotnie słyszeliśmy, że agencje patrzą na rating takich krajów jak Polska przez pryzmat sytuacji w regionie. Bywało, że obrywaliśmy za innych albo za innych nas wynagradzano.

- Rzeczywiście kwestie polityczne mają dla ratingu i inwestorów zagranicznych niewielkie znaczenie. Wręcz marginalne. Niezależność mediów publicznych czy nawet te ustawy z uprawnieniami ministra Ziobry ich nie obchodzą. Trybunał Konstytucyjny to nieco inna sprawa, bo niezależność władzy sądowniczej od politycznej dotyka sporów gospodarczych, w których inwestorzy mogą być stroną przed sądem. W tym sensie spór o Trybunał i to, że jedne sądy będą postępowały z decyzjami TK, a inne nie, to nie jest już kwestia polityki. To jest wzrost potencjalnego ryzyka.

- Był taki wywiad z Warrenem Buffetem, który jest współwłaścicielem agencji Moody's. I zasugerował w nim, że kraje naszego regionu, w tym Polska, raczej oberwą za strefę euro i ujemne stopy procentowe... Bo inwestorzy muszą gdzieś sobie odrobić straty.

- To jest kwestia interpretacji tej wypowiedzi. Prawdą jest, że w krajach najbardziej zaawansowanych stopy procentowe są bardzo niskie, a zyskowność inwestycji w papiery skarbowe jest bliska zeru. Inwestorzy poszukują więc obszarów z lepszą stopą zysku, nawet jeżeli ryzyko jest większe. I my jesteśmy takim "krajem wschodzącym". Zaakceptują większe ryzyko, ale jest granica, w której uznają je za zbyt duże. I sytuacja z Trybunałem w Polsce jest jednym z elementów, który na to wpłynie.

- Ten przeciągający się konflikt wokół Trybunału będzie ważniejszy niż powody gospodarcze?

- Sytuacja gospodarcza nie jest zła, ale też trzeba podkreślić, że dziś, choć wzrost gospodarczy jest dość wysoki, to ocena ryzyka też jest wysoka. Także ze względów gospodarczych. Inwestorzy obawiali się obietnic składanych w kampanii, których część jest już realizowana, jak program 500 plus. Są jednak kolejne, które mają być realizowane w kolejnych latach, a to w ich oczach oznacza większe obciążenie dla finansów publicznych. Zastanawiają się, czy Polska wejdzie znów w obszar nadmiernego deficytu. Rynki nie lubią takich zmian i wysokich deficytów. I reagują jak reagują.

- Czyli Moody's obniży nam rating?

- Otóż niekoniecznie. A może niekoniecznie już teraz. Sytuacja w finansach publicznych w tym roku nie jest zła. Tyle że były dodatkowe dochody do budżetu i tylko częściowa realizacja programów Dudy i Szydło. W przyszłym roku może być inaczej. Choć może zatem nie być obniżenia ratingu, to jest duże prawdopodobieństwo prognozy obniżenia w ciągu roku albo dwóch.

ZOBACZ: Skandal! Szałamacha kazał milczeć Rzeplińskiemu

Nasi Partnerzy polecają