"Super Express": - Prezydent Andrzej Duda zawetował wczoraj ustawę degradacyjną, zaznaczając jednocześnie, że nie była to łatwa decyzja.
Paweł Lisicki: - Są różne kategorie, w jakich można oceniać tę decyzję. Jeżeli chodzi o kwestię moralną, to z całą pewnością decyzja ta godzi w moralność. Ludzie, których miała dotknąć ustawa degradacyjna, w większości nie zasłużyli na swoje stopnie. Dla przejrzystości działania państwa byłoby czymś naturalnym i zasadnym, aby odebrać stopnie osobom, którym się nie należały.
- Moralność to jedno. Pozostaje jeszcze realna polityka.
- Tak, realnym powodem tej decyzji są kwestie polityczne. I z pragmatycznego punktu widzenia można tę decyzję w pewien sposób zrozumieć.
- Jak istotne były w tej decyzji kwestie polityki prowadzonej przez partię rządzącą?
- Na pewno jakiś wpływ miały. PiS tak mocno występuje z hasłami antykomunistycznymi, że może doprowadzić do konsolidacji elektoratu SLD. Jest szansa, aby przejąć wyborców Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo reprezentują oni konserwatyzm w ujęciu światopoglądowym i obyczajowym. Jednak nie w taki sposób, jak robi to rząd.
- Andrzej Duda stwierdził, że "ma pewne wątpliwości dotyczące ustawy". Mogą one dotyczyć kwestii prawnych czy sama decyzja jest podyktowana chęcią pozyskania wyborców?
- Trudno stwierdzić, jakie wątpliwości miał prezydent. Patrząc na to wszystko z zewnątrz, uważam, że jednym z jej motorów napędowych było jednak przekonanie, iż ustawa degradacyjna może doprowadzić do wzmocnienia lewicy na politycznym rynku.
- Istnieje możliwość, że Andrzej Duda konsultował zawetowanie ustawy z Jarosławem Kaczyńskim?
- Wydaje mi się, że jest to bardzo prawdopodobne. Trudno mi sobie wyobrazić, aby to była naprawdę samodzielna decyzja głowy państwa.
Zobacz także: Polacy bronią Jaruzelskiego i Kiszczaka. Zaskakujące wyniki sondażu