W lutym, na kilka dni przed rosyjską napaścią na Ukrainę, Departament Stanu USA wydał zgodę na sprzedaż Polsce wozów w tym wariancie, produkowanym seryjnie od 2018 r., i wprowadzonym do służby w amerykańskich wojskach lądowych dwa lata później. Władze USA zgodziły się także na sprzedaż Polsce:
- 250 zestawów do unieszkodliwiania ładunków wybuchowych odpalanych drogą radiową,
- 26 wozów zabezpieczenia technicznego Hercules,
- 17 mostów towarzyszących na podwoziu gąsienicowym,
- 276 karabinów kalibru 12,7mm,
- 500 karabinów 7,62mm,
- 15 turbin gazowych napędzających Abramsa,
- tysięcy sztuk amunicji szkolnej i bojowej,
- systemów łączności i odbiorników GPS,
- części zapasowych i wyposażenia dla zaplecza remontowego.
Zgoda opiewa na 6 mld dolarów - maksymalną kwotę w przypadku sprzedaży w formule FMS – sprzedaży uzbrojenia używanego przez amerykańskie siły zbrojne.
Polska się zbroi. Kupujemy 250 niezniszczalnych Abramsów
Abrams wszedł do służby w 1980 r. Jego najnowsza wersja SEPv3 ma pogrubiony przedni pancerz, wzmocnione dno kadłuba, by lepiej chronić załogę przed wybuchami pod czołgiem. Wozy mają być przygotowane do łatwego montażu pancerza reaktywnego. Jednym z przyjętych od początku założeń konstrukcyjnych było zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa załodze, która – dzięki budowie wieży – ma szansę przetrwać także w razie trafienia i eksplozji amunicji. Najnowszy wariant opracowano także z myślą o uproszczeniu serwisu i ułatwieniu obsługi przez dowódcę, działonowego, ładowniczego i kierowcę. Elektroniczne systemy mogą być zasilane z jednostki pomocniczej, bez uruchamiania silnika głównego.
Abrams jest uzbrojony w gładkolufową armatę 120 mm skonstruowaną przez niemiecki koncern Reinmetall, licencyjne działa zostały z czasem zmodyfikowane przez Amerykanów. Ważący ok. 70 ton czołg napędza silnik turbowałowy o mocy 1500 koni mechanicznych, który jest w stanie rozpędzić maszynę do prędkości ok. 70 km na godzinę. Wojska USA stosują paliwo lotnicze, turbinę można jednak zasilać różnymi paliwami. Wielopaliwowość jest uważana za zaletę tego napędu, za wadę – zużycie paliwa ok. dwukrotnie wyższe niż w czołgach Leopard 2 i niemożność pokonywania przez czołg głębokich przeszkód wodnych. Opracowany w systemie miar stosowanym w USA pojazd będzie też wymagać budowy odpowiedniego zaplecza technicznego.
Czołgi M1 Abrams w różnych wersjach są na wyposażeniu wojsk Maroka, Kuwejtu, Iraku, Egiptu, Australii, Arabii Saudyjskiej i wkrótce Tajwanu. Były używane w wojnie w Afganistanie i Iraku. Abramsy irackiej armii brały udział w wojnie przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (IS), a saudyjskie podczas wojny domowej w Jemenie.
Produkowany przez koncern General Dynamics w fabryce w Limie w stanie Ohio czołg został nazwany imieniem gen. Creightona Abramsa, dowódcy wojsk USA w Wietnamie w latach 1968-1972. Główne firmy zaangażowane w dostawy to General Dynamics Land Systems w Sterling Heights (stan Michigan), BAE Systems w York (Pensylwania), Leonardo DRS w Arlington (Wirginia), Honneywell Aerospace (Phoenix, Arizona), Raytheon Company w McKinney w Teksasie i Lockheed Martin w Orlando na Florydzie.
Kiedy Abramsy przyjadą do Polski?
W Polsce w czołgi Abrams ma zostać uzbrojona 18. Dywizja Zmechanizowana, której brygady mają obecnie czołgi Leopard i T-72. Polska - poza amerykańskimi wojskami lądowymi w Europie - będzie jedynym użytkownikiem tego czołgu na Starym Kontynencie.
O zamiarze zakupu czołgów M1A2 Abrams SEPv3 poinformowali w lipcu ub. r. wicepremier Jarosław Kaczyński i szef MON. Zapowiadano, że 250 amerykańskich czołgów ma kosztować ok. 23 mld zł. Wydatki związane z zakupem mają w latach 2021-2026 wynieść 4,8 mld zł.
ZOBACZ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Świat zapowiada kolejne sankcje po ludobójstwie w Buczy [RELACJA NA ŻYWO 5.04.2022]