"Super Express": - Wielu komentatorów zwraca uwagę, że sporą część odpowiedzialności za burdy na ulicach Warszawy, które miały miejsce 11 listopada, ponosi "Gazeta Wyborcza". Wśród jej krytyków znalazł się również rzecznik rządu Paweł Graś.
Paweł Wroński: - Nie jestem rzecznikiem "Gazety Wyborczej". Nazywam się Paweł Wroński i jestem dziennikarzem tej gazety. Nie zgadzam się z Pawłem Grasiem. Jeśli jemu albo panu podobają się poglądy "Żydzi precz z Polski", "Jedna Polska katolicka", "Polska dla Polaków" to okej. Niech narodowcy maszerują ulicami Warszawy, niech pan będzie z tego dumny. Są jednak ludzie, którzy przeciwko temu protestują i się z nimi nie zgadzają. Na tym polega demokracja. Ja uważam, że to właśnie oni bronili tego dnia dobrego imienia Polski.
- Czy publikacje "Gazety Wyborczej" nie zrobiły przypadkiem niepotrzebnej reklamy tym niszowym organizacjom?
- Zapewne lepszą reklamę robią im zdjęcia z poprzednich lat, gdy członkowie ONR "hailują" przed pomnikiem Romana Dmowskiego, w mieście, którego setki tysięcy mieszkańców wymordowali ci, którzy pozdrawiali się w ten sam sposób. Ale niech później pan nie protestuje, gdy gdzieś ktoś będzie mówił, że Polska to antysemicki kraj, w którym toleruje się ideologię nawiązującą do faszyzmu.
Paweł Wroński
Publicysta "Gazety Wyborczej"