Wiktor Świetlik

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Świetlik: Życzenia z przyszłości

2012-12-27 6:30

Podobnie było na dużo wystawniejszej karcie, którą przysłał ambasador Iranu, życząc "radości i pokoju w tych wyjątkowych dniach" z dopiskiem "Wesołych świąt". Nie wymagam od ambasadorów muzułmańskich krajów, by wysyłali mi życzenia, w których będą się rozpisywali o Narodzeniu Pańskim, ale miło, jak pokazują, że pojmują rangę tego święta dla chrześcijan. To, co przysłali, było bardzo miłe, w zupełności wystarczy. Wystarczy, żeby pokazali, że są ludźmi bliskimi mi kulturowo, szanującymi innych, ich tradycję i wiarę, i oczekującymi tego samego wobec siebie. Już dziś składam wam, panowie, serdeczne życzenia z okazji rocznicy narodzin Proroka w dniu 24 stycznia. Niech spłyną w tym dniu na was wszelkie łaski.

Nieco inne były za to życzenia, które otrzymałem z rozdzielnika rozmaitych agend Unii Europejskiej. "Wielu sukcesów w 2013 roku", "Dobrej formy w Nowym Roku" itd. Wątpię, by forma była w Nowy Rok zbyt dobra, no, chyba że zamiast aspiryny zażyję klina lub nielegalnych substancji. A za sukces będę sobie postrzegał, jak petarda, butelka ani niczyja pięść w sylwestra nie wybiją mi oka, bo Grochów bawi się radośnie. Ale szczerze mówiąc, to w ogóle nie jest istotne, bo w tym kraju, a do niedawna na tym kontynencie, obchodzono przede wszystkim święta Bożego Narodzenia, a nie to, że zmienia się numerek na końcu daty. Obchodzono rocznicę narodzin żywego Boga, Zbawiciela, który przyszedł tutaj, by odkupić nasze grzechy. Inaczej to po prostu nie ma sensu.

Mimo wszystko można nawet jeszcze bardziej świecko: "May the joys of Holiday Season be with You throughout the New Year". Wybaczcie mi, szanowni przyjaciele z ambasady USA, ale z tego nie można się nie śmiać. Składacie mi życzenia z okazji urlopu? Czegóż mi życzycie? Żebym robił cały rok to samo, co robię z okazji wolnego od pracy? Żebym mógł codziennie rano oglądać telewizję śniadaniową i leżeć w łóżku do 11.30, pić wino do obiadu i oglądać bajki w telewizji? To paradoks, że istotę składania życzeń świątecznych są lepiej w stanie zrozumieć Irańczycy niż przedstawiciele narodu, który nawet na monetach pisze "In God we trust" i o którym mówiono, że jego siła opiera się właśnie na wierze i dolarze. Że jak jedno z nich straci, to zamieni się w sektę lub bezlitosną dyktaturę. Dziś traci jedno i drugie, bo Boga się wstydzi nawet na życzeniach, a dolara za chwilę do cna, wraz z amerykańskimi obligacjami, wykupią Chińczycy i Hindusi. Ale wszystko to, ta cała kulturowo-ekonomiczna samozagłada, odbędzie się w wiekuistej chwale związanej z troską o najwyższe światopoglądowo neutralne standardy.