- Po kradzieży auta Donalda Tuska szef SOP został wysłany na przymusowy urlop, który został przedłużony.
- Obowiązki przejął pułkownik Król, ale bez prawa do decyzji kadrowych, co może sparaliżować zmiany w SOP.
- Policja zatrzymała podejrzanego złodzieja Lexusa, a auto wróciło do rodziny premiera.
Komendant SOP na L4
Według informatorów radiostacji generał brygady Radosław Jaworski, szef SOP był na urlopie przymusowym. Reporterzy rozgłośni dotarli do rozkazu wydanego jeszcze podczas jego urlopu, który obecnie zachowuje ciągłość: na czas nieobecności generała Jaworskiego obowiązki przejął pułkownik Krzysztof Król, jednak bez prawa do podejmowania decyzji kadrowych – m.in. w sprawach zwalniania i przenoszenia funkcjonariuszy wyznaczonych na stanowiska Dowódców Ochrony.
Zobacz, co Małgorzata Tusk zrobiła po odzyskaniu auta
Jeśli nieobecność generała Jaworskiego się przedłuży, wspomniany rozkaz może doprowadzić do blokady decyzyjnej i uniemożliwić przeprowadzanie zmian personalnych w SOP. Według ustaleń Radia ESKA, interwencji w Służbie Ochrony Państwa po kradzieży samochodu miał zażądać sam Donald Tusk. Wiadomo, że SOP przygotował raport w tej sprawie (który nadal jest uzupełniany), a po incydencie ochroną objęto najbliższą rodzinę premiera.
Roszady w służbach po kradzieży auta
Auto Donalda Tuska zostało odnalezione w Gdańsku kilka godzin po kradzieży. Podejrzanym jest 41-letni mieszkaniec Sopotu. Cztery dni po zdarzeniu policja zatrzymała mężczyznę na lotnisku w Gdańsku – planował wylot do Burgas w Bułgarii. „Podejrzewany mężczyzna był zaskoczony zatrzymaniem i nie stawiał oporu. Dynamiczna akcja zatrzymania była zwieńczeniem szeroko zakrojonych działań podjętych przez policjantów z Wydziału Kryminalnego i Dochodzeniowo-Śledczego KWP w Gdańsku już od chwili zgłoszenia kradzieży pojazdu” – poinformowała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, Karina Kamińska.
„Ten złodziej oczywiście wiedział, co kradnie, ale nie wiedział komu” – mówili nieoficjalnie policjanci. Mężczyzna usłyszał zarzuty, grozi mu do 10 lat więzienia.
Jak poinformowaliśmy w „Super Expressie”, skradziony Lexus wrócił już do żony premiera – przez ostatnie tygodnie miała z niego korzystać córka Donalda Tuska.
