Tyle ma kosztować 10-letni etap realizacji procesu odchodzenia od węgla kamiennego, zwanego dekarbonizacją. Złożą się na to m.in. koszty zawieszenia lub umorzenia zobowiązań branży wobec ZUS, dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń i innych społecznych działań wynikających z umowy zawartej w maju 2021 r. między górniczymi związkami zawodowymi a rządem. Najwięcej pieniędzy miałoby trafić do „największej w Europie spółki górniczej”, czyli Polskiej Grupy Górniczej. PGG dostałaby na finansowanie transformacji, czyli wygaszania wydobycia, 20,7 mld zł, z czego pięć jeszcze w w tym roku. Jest jedno „ale”. Podpis prezydenta pod nowelizacją ustawy nie oznacza, że wchodzi ona w życie z dniem jej ogłoszenia w „Dzienniku Ustaw”, ani – tym bardziej, jak podano na stronie internetowej PGG „następnego dnia po ogłoszeniu, tj. 3 lutego 2021 r. Zacznie obowiązywać wtedy, gdy notyfikuje ją Komisja Europejska, co może potrwać.
Mówi się, że może to potrwać do roku. Choć strona związkowa nie ma pewności, czy Komisja w pełni zaakceptuje ustalenia związkowo-rządowe, to można założyć, z ogromnym prawdopodobieństwem, że do akceptacji jako takiej dojdzie. Bez programu wsparcia, dotacji – jak kto woli – nie da się zamknąć górnictwa z dnia na dzień. Tak z uwagi na kwestie społeczne, jak i – o czym zwolennicy dekarbonizacji często zdają się zapominać – techniczno-geologiczne.
Tymczasem kilka dni temu, kojarzony z promocją „zielonej energii” think tank WiseEuropa (Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych) opublikował raport „Konieczny krok. Wpływ restrukturyzacji górnictwa na gospodarkę i bezpieczeństwo energetyczne”. Jego eksperci przedstawiają w nim wnioski, które nie są po myśli ani rządowi, ani tym bardziej górnikom. „Dotowanie kopalni węgla kamiennego do 2049 r. jest kluczowym elementem umowy społecznej dla górnictwa podpisanej w maju 2021 r. Rozwiązanie to jest przedstawiane przez stronę rządową oraz związki zawodowe jako jedyny sposób na uniknięcie poważnego szoku gospodarczego na Śląsku oraz zapewnienie dostaw węgla zapewniających bezpieczeństwo energetyczne Polski. Teza ta nie znajduje jednak potwierdzenia w danych ani historycznych doświadczeniach regionu. Rzeczywistą alternatywą dla wieloletniego wsparcia operacyjnego dla nierentownych kopalni jest restrukturyzacja branży w oparciu o rynkowe sygnały cenowe oraz z wykorzystaniem istniejących mechanizmów osłonowych (SRK). Ze względu na duże zróżnicowanie wydajności wydobycia surowca w śląskich kopalniach, jedynie część z nich będzie musiała zostać zamknięta, by przywrócić równowagę finansową branży” – przedstawia Instytut w kluczowych wnioskach.
I kolejny wniosek, z którym powinni zapoznać się górnicy… „Szacujemy, że w krótkim okresie konieczne będzie obniżenie wydobycia węgla energetycznego o 12 mln ton względem wariantu z umową społeczną (z 32 mln ton do 20 mln ton w śląskich kopalniach objętych umową). Ze względu na równoległy spadek popytu na węgiel, nie doprowadzi to jednak do wzrostu importu ponad poziomy obserwowane w latach ubiegłych. Co więcej, dalszy spadek wydobycia do 2030 r. jest w pełni spójny z oczekiwaną redukcją zapotrzebowania na węgiel energetyczny w Polsce. Szacujemy, że w wariancie restrukturyzacyjnym w 2030 r. jego wydobycie we wszystkich wydajnych kopalniach w kraju wyniesie ok. 24 mln ton (z czego 9 mln ton w śląskich zakładach objętych umową społeczną) przy zapotrzebowaniu na poziomie ok. 26 mln ton rocznie. Dotowanie nierentownych kopalń nie jest więc konieczne, by utrzymać niezależność Polski od importowanego surowca w perspektywie 2030 r.”…