- Wiesz.... mam takie marzenie, mówił mi szeptem do ucha, „chciałbym gładzić cię po ciążowym brzuchu. Jesteś idealnie zbudowana, nie będziesz mocno cierpieć i możesz urodzić 6 dzieci - tak według kobiety miał ją kokietować Stanisław Pięta, który ma żonę i córkę. Jak czytamy w "Fakcie", poseł poznał swoją domniemaną kochankę 10 czerwca 2010 roku, podczas rocznicy katastrofy smoleńskiej. Poźniej sprawy miały potoczyć się szybko. Pod koniec maja Pięta i młoda kobieta mieli być już parą. Ponoć poseł mamił ją pracą w PKN Orlen. - Mówił mi: „Lepiej teraz, bo jak już będziesz moją narzeczoną czy żoną, to za późno, prezes tego nie lubi - opowiada kobieta. "Fakt" dotarł do korespondencji, którą miał prowadzić Pięta z domniemaną kochanką. Z zapisów wynika, że poseł PiS pisał do kochanki, że nie jest "zapasowa", tylko "jedyna".
- Odkąd Cię poznałem, myślę o "tych rzeczach" 25 godzin na dobę - miał pisać Pięta do kobiety.
Wygląda na to, że później zaczęło coś się psuć. Kobieta twierdzi, że Pięta zaczął ją zbywać. Zaniepokojona domagała się wyjaśnień. - Wybacz, takie mam obciążania, że fizycznie nie daję rady - miał jej napisać polityk. - Przestań byc żałosny. A pier...lić mnie pół roku dawałeś? - odpowiedziła mu rzekoma kochanka. Pięta utrzymuje, że - co prawda - kobieta bywała gościem w jego hotelu poselskim, ale zapewnia, że łączyły go z nią stosunki wyłącznie służbowe i że do niczego między nimi nie doszło.