Żona sędziego kradła z mężem

2017-03-30 8:30

Ewa W., żona sędziego sądu apelacyjnego we Wrocławiu Roberta W., którego śledczy podejrzewają o kradzież, sama może mieć spore problemy. Jak ustalił "Super Express", prokuratura właśnie postawiła jej zarzuty kradzieży z włamaniem. Grozi za to nawet 10 lat więzienia!

- Żonie sędziego został przedstawiony zarzut kradzieży z włamaniem. Podejrzana nie przyznała się do zarzucanego czynu i częściowo złożyła wyjaśnienia. Wobec podejrzanej zostało zastosowane poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. zł - informuje nas Maciej Kujawski z Prokuratury Krajowej.

Kobieta wpadła na kradzieży sprzętu elektronicznego (pendrive'y i głośniki) w lutym w jednym ze sklepów w Wałbrzychu. Towarzyszył jej małżonek, znany i szanowany sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Według śledczych skradziony towar był wart 1800 zł. Co ciekawe, kilka dni później jej mąż - sędzia Robert W., sam został złapany na gorącym uczynku, gdy kradł pendrive'y we wrocławskim Media Markcie. Wybuchł wtedy skandal na całą Polskę. Podczas przeszukania znaleziono przy nim 18 sztuk różnych przedmiotów, m.in.: dwa głośniki, karty pamięci, słuchawki o łącznej wartości blisko 2,5 tys. zł.

Sędzia - w przeciwieństwie do swojej żony, która jest nauczycielką - nie usłyszał na razie zarzutów (został jedynie zawieszony w pracy). Wszystko dlatego, że chroni go immunitet sędziowski. Jak wynika z naszych ustaleń, w najbliższych dniach prokuratura ma wystąpić z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu. Sędzia nie przyznaje się do kradzieży i twierdzi, że sprzęt był jego własnością, którą wcześniej zakupił.

Zobacz: Kolejna wpadka Ryszarda Petru! Internauci mają niezły ubaw