- Jestem żoną Łukasza Zbonikowskiego i jestem w trakcie postępowania rozwodowego, a także kilku innych spraw dotyczących naszych spraw majątkowych - zaczyna pismo Monika Zbonikowska. I wylicza, że jej mąż kupił w ostatnim czasie kilka nieruchomości rolnych. - Formalnie nabywcą była jego matka, która nie działała osobiście (.) Wszystkie te transakcje dokonywał Łukasz Zbonikowski, posługując się pełnomocnictwem od swojej matki - twierdzi pani Monika. Jej zdaniem w taki sposób zakupiono ponad 7 hektarów za ponad 300 tys. zł. - Nie wiem, skąd pochodziły pieniądze na zakup tych nieruchomości, ale mam podejrzenia, że przekazuje matce, Łukasz Zbonikowski. Proszę o zbadanie legalności pochodzenia tych pieniędzy - apeluje Zbonikowska.
Co na to poseł? - A co, moja matka nie może kupować ziemi? Ma cierpieć z tego powodu, że nosi moje nazwisko? - powiedział nam polityk. Matka posła nie chciała z nami rozmawiać. - To moja prywatna sprawa - ucięła tylko.
O sprawę zapytaliśmy w resorcie finansów, skarbówce i CBA. - Sprawa jest nam znana. Ale nie wypowiadamy się na temat pism od prywatnych osób - mówi Piotr Kaczorek z CBA. Resort finansów odesłał nas do bydgoskiej skarbówki. A jej urzędnicy zasłonili się przepisami. - Nie możemy ujawniać żadnych informacji na temat postępowań - informuje Bartosz Stróżyński, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy. Przypomnijmy, że przed sądem we Włocławku toczy się sprawa rozwodowa Zbonikowskich. Żona oskarża męża o zdradę z asystentką. Dowodem mają być majtki posła, na których znaleziono DNA jego współpracowniczki.