Żołnierze Wyklęci wołają o pomoc

2013-12-28 13:45

W Wigilię było dzielenie się opłatkiem i powszechne życzenie – przetrwajmy! Ze wzruszającym, patriotycznym przemówieniem wystąpił Kazimierz Pużak, przewodniczący podziemnego parlamentu. Ksiądz Edward Grzechnik odprawił mszę świętą. To niezwykła postać mokotowskiego więzienia. W każdą niedzielę odprawiał mszę. I w każdy poniedziałek pakowano go za to do karca”. Tak o Wigilii 1949 r. w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie opowiada Wacław Gluth-Nowowiejski, żołnierz AK w wywiadzie dla styczniowego miesięcznika „Historia Do Rzeczy”.

Inny więzień Mokotowa Władysław Minkiewicz wspominał: „Śpiewano też we wszystkich celach, wbrew więziennemu regulaminowi, kolędy. (…) Nowe, jakże nam bliskie, słowa do starej, góralskiej kolędy ułożył więzień, architekt i poeta, Jan Golka:

Hej kolęda, kolęda, Betlejem kolęda
Aniołowie, pasterze.
Hej kolęda, kolęda, Mokotów kolęda
Ciemna noc w karcerze

Hej kolęda, kolęda, Betlejem kolęda

Aniołowie, pasterze.

Hej kolęda, kolęda, Mokotów kolęda

Ciemna noc w karcerze.

„Hej, kolęda, kolęda, Mokotów kolęda…” – zapamiętał Gluth-Nowowiejski. – „Tłum ruszył do „stołu” wzniesionego z sienników, nakrytego cudem zdobytym prześcieradłem. Leżało na nim kilkadziesiąt okruchów chleba – nasze opłatki. Niejedna popłynęła łza”.

Hej kolęda, kolęda, Betlejem kolęda

Jasna łuna z nieba.

Hej kolęda, kolęda, Mokotów kolęda

Kęs czarnego chleba...

Tak śpiewał uwięziony na Rakowieckiej Andrzej Wolski „Jur” ze słynnego Batalionu AK „Zośka”. A inny „Zośkowiec” Stanisław Krupa „Nita” w książce „X Pawilon” zapisał: „Dziś po latach jeszcze, jakiś skurcz dławi mi gardło i oczy wilgotnieją. A wtedy... każdy z tych twardych chłopów, co to niejedno przeżył, spuścił głowę, żeby ukryć cieknące z oczu łzy”.

„Zrobiliśmy choinkę, śpiewali kolędy – w ukryciu, bo głośno modlić się nie wolno. Z wigilią, żłóbkiem, opłatkiem, drzewkiem – wiążą się najpiękniejsze przeżycia, najszlachetniejsze myśli i najgłębsze wzruszenia”. Tak w grypsie do żony i synka Andrzejka napisał z celi śmierci Łukasz Ciepliński, „Pług”, prezes IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

Królów hołdowanie

Hej kolęda, kolęda, Mokotów kolęda

O wolność wołanie.

Łukasz Ciepliński, tak jak wielu innych więźniów Mokotowa, nie przeżył. 1 marca 1951 r. został zamordowany. Dziś, poszukiwany na powązkowskiej „Łączce”, już nie woła o wolność, woła o naszą pamięć. O uroczysty pochówek po latach komunistycznego kłamstwa. O to, aby na jego grobie rodzina i my wszyscy mogli zapalić lampkę, pomodlić się, zaśpiewać kolędę. Wołają o to inni Żołnierze Wyklęci, zrzuceni do dołów śmierci na warszawskiej „Łączce” i na podobnych Łączkach w całej Polsce. Dlatego, aby umożliwić im godny powrót do zbiorowej świadomości Polaków, założyliśmy Fundację Łączka (www.fundacjalaczka.pl).
Polscy bohaterowie czekają na Twoją pomoc.