"Super Express" - Dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński w rozmowie z nami wyraził żal, że prezydent Obama, mówiąc o polskich obozach śmierci, od razu nie sprostował, że były to niemieckie nazistowskie obozy na terytorium okupowanej Polski. Jak pani widzi tę sprawę?
Zofia Pilecka-Optułowicz: - Uważam, że cokolwiek dzieje się na takim forum, powinno być zgodne z prawdą historyczną. Nie tylko to, że nie było polskich obozów śmierci, ale także to, iż Jan Karski znalazł się w Bełżcu nie jako wolny elektron, ale jako wysłannik Polskiego Państwa Podziemnego. Takiego przekazu zabrakło w Ameryce, a bez tego znów poruszamy się w półprawdach, a nawet kłamstwach.
- Z czego one wynikają?
- Już sama nie wiem, jak to interpretować. To chyba wyraz absolutnej niewiedzy historycznej. Tym bardziej że przy tak wyjątkowych okazjach, jak pośmiertne wręczenie Medalu Wolności Janowi Karskiemu, wiedza powinna być podstawą. Nie wolno powtarzać kłamliwych stwierdzeń, które obrażają Polaków. Szczególnie bolesne jest to, że powtarza je prezydent USA.
- Takie stwierdzenie w ustach Obamy musi szczególnie obrażać panią - córkę rotmistrza Pileckiego, który dobrowolnie, na ochotnika poszedł do Auschwitz i w swoich raportach - jako pierwszy, nawet przed Janem Karskim - informował świat o tym, co dzieje się w obozie?
- Mój ojciec poświęcił swoje życie dla prawdy i przez szacunek do niego nie mogę nie reagować oburzeniem na takie stwierdzenia.
- Oczekiwałaby pani przeprosin od Baracka Obamy?
- Tak powinien zrobić. Każdy, w tym prezydent USA, powinien być odpowiedzialny za swoje słowa. Najlepiej, jeśli Obama przeprosiłby osobiście, a nie przez swoich asystentów. Jego odważne przyznanie się do błędu na pewno przysłużyłoby się walce ze złą tendencją do powielania zakłamanej historii.
Zofia Pilecka-Optułowicz
Córka rotmistrza Witolda Pileckiego