Czwartek, godz. 22.15. Ewa Kopacz w pośpiechu wychodzi z Kancelarii Premiera. Towarzyszy jej m.in. Marcin Kierwiński, poseł PO i jeden z jej najbliższych ludzi. Jak się dowiadujemy, to była jej ostatnia, pożegnalna wizyta w KPRM. Teraz urzęduje w siedzibie partii przy ul. Wiejskiej, dwa kroki od Sejmu. To tam na drugim piętrze mieści się teraz jej gabinet. Z kolei piętro niżej jest słynna restauracja Czytelnik, do której była premier może chodzić na obiady.
- Zobaczy, jak wygląda teraz prawdziwe polityczne życie. Obiady w Czytelniku są naprawdę dobre - żartuje w rozmowie z nami jeden z posłów z frakcji Grzegorza Schetyny. Tymczasem wczoraj Ewa Kopacz niespodziewanie zrezygnowała z ubiegania się o fotel szefa PO. Jak tłumaczyła swoją decyzję? - Moim nadrzędnym celem było utrzymać jedność Platformy Obywatelskiej. W PO nie powinniśmy koncentrować się na wyborach na szefa, tylko na swojej pracy w Sejmie i Senacie - mówiła Kopacz.
Czytaj: Organizacja żydowska wyciągnęła Macierewiczowi słowa sprzed 13 lat!
W grze o fotel szefa PO zostali więc Grzegorz Schetyna (52 l.) oraz Borys Budka (37 l.). Startu nie wyklucza też Tomasz Siemoniak (48 l.). Wybory w tej sprawie odbędą się 20 stycznia 2016 roku, a wyniki zostaną ogłoszone cztery dni później.
- Start Ewy Kopacz byłby fatalny dla PO. Można powiedzieć, że była premier jest ofiarą Donalda Tuska, który wyjechał do Brukseli, zostawiając nowej szefowej Platformę bardzo podzieloną i wewnętrznie skłóconą, obciążoną w dodatku siedmioma latami rządzenia - komentuje nam prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW.