"Super Express": - Poniedziałkowy tekst "Wprost" o Kamilu Durczoku sugerował, że narkotyki odnalezione w pewnym mieszkaniu, w którym przebywał dziennikarz, należały do niego. Prokuratura bada sprawę, ale czy na gruncie prawa da się udowodnić tezy tygodnika?
Barbara Piwnik: - Ten tekst to dawanie sygnału, że każdego człowieka bez udowodnienia mu jakiejkolwiek winy można zniszczyć, skazując go na śmierć cywilną. Potrafię sobie wyobrazić, jak czuje się osoba, która jest przedmiotem takiej nagonki, a która nie ma szans przed tego typu insynuacjami się obronić. Oczywiście każdy obywatel, niezależnie od tego, kim jest, podlega temu samemu prawu i jeżeli je złamał, powinien ponieść karę. Wyroki powinny jednak wydawać sądy, a nie dziennikarze, i to w takim materiale jak ten "Wprost". A w tym wypadku autorzy tekstu bez mrugnięcia okiem przesądzili o winie .
- Jedną z podstawowych zasad prawa jest domniemanie niewinności. W publikacji "Wprost" pani tego brakuje?
- Absolutnie. Wyrok, który na Kamila Durczoka wydał "Wprost" bez dowodzenia winy, zniszczył coś, co dziennikarz ma najcenniejszego - jego wiarygodność. A zniszczyć ją było tym łatwiej, że tygodnik aspiruje do bycia medium opiniotwórczym, którego doniesienia opinia publiczna traktuje bardzo poważnie. Uważam, że to działanie przeciwko interesowi publicznemu, ponieważ nieuzasadnione podważenie zaufania do danego dziennikarza czy konkretnego medium niszczy demokratyczną debatę publiczną. W przypadku publikacji "Wprost" mamy jakąś kuriozalną próbę łączenia Kamila Durczoka z mieszkaniem, w którym bywał, i tym, co w nim znaleziono.
- Duże wątpliwości budzi to, że od ostatniej wizyty Durczoka w tym mieszkaniu do wejścia najpierw dziennikarzy "Wprost", a potem policji, minął miesiąc. Prawnie łatwo będzie obalić łączenie dziennikarza TVN z nielegalnymi substancjami, które w tym mieszkaniu znaleziono?
- Mam wrażenie, że tak.
- Pojawiają się sugestie, że rzeczy, które rzekomo miały należeć do dziennikarza TVN, mogły zostać ordynarnie podrzucone. Prokuratura, badając sprawę odnalezionych narkotyków, może zacząć badać sprawę ewentualnego szantażu? Bo i takie teorie się pojawiają.
- Oczywiście, taka możliwość istnieje. Jeśli wszczęte zostaje postępowanie w konkretnej sprawie, a w toku dochodzenia pojawiają się nowe okoliczności, świadczące o możliwości zaistnienia innego rodzaju przestępstwa, to wtedy prokuratura bada i ten wątek - albo włączając go w tę sprawę, albo wydzielając go do osobnego śledztwa. Może się więc okazać, że osoba, która uruchomiła tę lawinę, sama stanie się jej ofiarą. Niemniej to błoto, którego publikacją "Wprost" obrzucono Kamila Durczoka, trudno będzie zmyć.
Zobacz: Kamil Durczok w szpitalu walczy o powrót do zdrowia. Już raz WYGRAŁ najważniejszy pojedynek!
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail