Znikną kolejki do lekarzy? Nowy pomysł NFZ

Ministerstwo Zdrowia wespół z NFZ szumnie zapowiada (od 1 marca br.) wprowadzenie nielimitowanych wizyt do neurologa, endokrynologa, ortopedy i kardiologa. Brzmi jak piękny sen. Zwłaszcza dla tych, którzy wyczekiwali, często nie dotrwawszy na swoją kolej, do jednego spośród wymienionych specjalistów. Sęk jednak w tym, że zredukowanie kolejek nie zmieni losu osób, które czekają, a jest ich ok. 700 tys. Istnieje ryzyko, że do prawie miliona czekających dołączą kolejni, którzy usłyszeli, że „teraz nie będą czekali”. Z jednej strony zniesienie limitów przyczyni się do szybszego dostępu do specjalisty. Dotyczy to pacjentów, którzy po raz pierwszy będę diagnozowani i leczeni w poradniach specjalistycznych. Z drugiej zaś strony istnieje ryzyko, że za jakiś czas niemożebne kolejki będą się rozciągać, więc potrzeba wdrożeń systemowych. Być może resort zdrowia i NFZ mają plan, jak to zrobić? 

NFZ zwiększy także wycenę wszystkich świadczeń specjalistycznych i będzie zachęcał lekarzy do przyjmowania większej liczby pacjentów o ok. 50 proc. gdy będą przyjmowani u specjalisty po raz pierwszy. Zachęta finansowa to na pewno wabik dla medyków, aby pytanie, czy takie rozwiązanie przyniesie pożądany efekt dla pacjentów? Bo przecież w tym wszystkim chodzi o pacjenta. Owszem, dobrze opłacony i doceniony pracownik jest lepszy i wydajniejszy. Jednak system opieki zdrowotnej i nakłady na rzeczony wciąż nie są najlepiej oceniane przez Polaków. Istnieje prawdopodobieństwo, że tą i innymi konceptami MZ przekona ludzi do leczenia państwowego. Jednak, aby zweryfikować, czy rzeczywiście od 1 marca w życiu pacjenta zajdą omawiane zmiany potrzeba… czasu. Krytykowanie pomysłu bez obserwacji jego skutków wydaje się bezzasadne, ale obserwowanie jak będzie działała nowa strategia jest powinnością. Mamy prawo kontrolować pomysły ośrodków, które funkcjonują z pieniędzy, które na nie przeznaczamy. To w końcu mit, że służba zdrowia jest darmowa. Każdy z nas płacąc na NFZ dokłada cegiełkę. Dlatego nie możemy pozwalać na byle co. Zwłaszcza, że chodzi o zdrowie, które jest istotą naszego życia.