- Jestem grubasek, więc leży jak na sympatycznym grubasku – tak Pawłowicz tłumaczyła się na Twitterze z niedopasowanej, wygniecionej sukienki, w której przyłapał ją fotoreporter „Super Expressu”. Sukienka ta nie była najtańsza, bowiem kosztuje 420 zł.
- To szlachetny len, a nie chińszczyzna z bazarku – wściekała się kontrowersyjna posłanka PiS. - Cena i metka nie powinny grać głównej roli, kluczem jest fason. Jeśli chodzi o materiały, to do Sejmu lepiej wybierać bezpieczniejsze tkaniny. Lekka bawełna będzie jak najbardziej na miejscu – tłumaczy Krajewski i składa posłance propozycję nie do odrzucenia.
QUIZ: Podróże polityków. Czy zgadniesz, ile nas kosztowały?
Mogę nauczyć panią Krystynę ubierać się jak należy. Chętnie spotkam się z nią osobiście! Nie ma złych sylwetek, są tylko niedopasowane ubrania. Spójrzmy na Angelę Merkel – może jej styl nie jest „odjazdowy”, ale właściwie nie zalicza wpadek. Warto czerpać wzorce od koleżanek zza granicy – dodaje.