SENATOR STANISŁAW KOGUT

i

Autor: Tomasz Radzik

Znany polityk PiS wydał 150 tys. zł na poręczenie majątkowe! To jego całe oszczędności

2019-06-26 19:01

Afera korupcyjna ze Stanisławem Kogutem z PiS w roli głównej kosztowała go nie tylko zdrowie, ale i oszczędności życia! Śmiało można powiedzieć, że prokuratorskie zarzuty pochłonęły większość pieniędzy, jakie odłożył. Ze 176 949 zł, które zgromadził na koncie w 2017 r., zostało mu ledwie 19 342 zł! Parlamentarzysta wpłacił 150 tys. zł na poręczenie majątkowe. Tymczasem śledztwo trwające trzy lata znów przedłużono. Tym razem do listopada.

Choć Senat RP nie zgodził się na areszt dla Koguta, w 2018 r. polityk zrzekł się immunitetu i stawił się w prokuraturze, gdzie złożył wyjaśnienia. Po przesłuchaniu śledczy zastosowali dwa środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. - Prokurator zakreślił termin, w którym powinno wpłynąć poręczenie i to nastąpiło - przekazał wtedy Waldemar Łubniewski z Prokuratury Regionalnej w Katowicach. Szybko okazało się, że senator musiał wpłacić aż milion złotych! Obrońcy polityka podkreślali, że na poręczenie zrzucili się m.in. anonimowi darczyńcy.

Jak się okazuje wśród nich był także i sam Kogut. Z jego oświadczenia majątkowego wynika, że poręczenie majątkowe kosztowało go 150 tys. zł. Polityk miał sporo szczęścia, bo katowicki sąd przychylił się do wniosku jego prawników. Z miliona stopniało do 600 tys. zł. - Sąd obniżył poręczenie majątkowe, uznając, że jest to kwota, która we właściwy sposób zabezpieczy dalszy tok postępowania - uzasadniał Leszek Sroka z Prokuratury Regionalnej w Katowicach. Wówczas uchylono także zakaz opuszczania kraju.

Śledztwo trwa lata 

O senatorze Stanisławie Kogucie z PiS cała Polska usłyszała w styczniu, rok temu. Polityk miał powoływać się na wpływy u wysokich rangą urzędników, by w miejscu hotelu Cracovia stanęła galeria handlowa. Śledczy twierdzą, że w formie darowizny przyjął pół miliona złotych łapówki. Z akt wynika, że jako senator miał wpływać na zarząd PKP. Podobno przyjął kruszywo, które miało posłużyć do budowy boiska sportowego przez fundację, w której pełnił funkcję prezesa. Koszt materiałów? Aż 170 tys. zł! Polityk miał także „pośredniczyć przy załatwianiu sprawy penitencjarnej skazanego za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą”. W zamian miał otrzymać korzyść majątkową o wartości co najmniej 24 tys. zł. 

Śledczy badają sprawę od końca 2017 r. W listopadzie 2018 r. katolickie radio RDN podało, że prokuratorzy skończą pracę na wiosnę następnego roku. - To śledztwo zostało przedłużone przez Prokuratora Krajowego do 17 maja 2019 roku. Prokurator, który prowadzi tę sprawę, planuje jeszcze przesłuchać kilkudziesięciu świadków - powiedział Łubniewski cytowany przez rozgłośnię. W maju nikt nie słyszał jednak o przełomie. Jak ustalił „Super Express”, wszystko potrwa jeszcze dłużej!

- Uprzejmie informuję, iż okres śledztwa został przedłużony do dnia 17 listopada 2019 roku. Śledztwo prowadzone jest w dalszym ciągu bardzo dynamicznie, w ostatnim czasie przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Jednak w zakresie czynności procesowych realizowanych, jak i planowanych w toku śledztwa, z uwagi na dobro prowadzonego postępowania, tutejsza prokuratura nie udziela szczegółowych informacji - przekazała nam Katarzyna Żołna z katowickiej prokuratury. 

Stanisław Kogut nigdy nie przyznał się do winy, choć sprawa kosztowała go sporo zdrowia. Wiadomo, że leczył się m.in. kardiologicznie. - Nikt nie ma zdrowia ze stali - przyznał były opozycjonista „Solidarności” w rozmowie z portalem sadeczanin.info.