Znany politolog już wie: "Nawrocki będzie aktywnym prezydentem"

2025-08-10 14:41

Profesor Olgierd Annusewicz, politolog, uważa, że nowy prezydent nie będzie powielał postawy Andrzeja Dudy. I przewiduje, co czeka polską politykę: - Na polityczne linie podziału nakłada się jeszcze konflikt osobowości. Silny i doświadczony Donald Tusk i bokser. Bokser w pozytywnym znaczeniu człowieka energicznego, szukającego wręcz konfrontacji, który chce poprzez tę konfrontację realizować swoje cele i cele partii, która go rekomendowała do wyborów

Prezydent Nawrocki z wizytą w Kolbuszowej

i

Autor: Art Service/Super Express

"Super Express": - Środowe przemówienie prezydenta niemal powszechnie określono konfrontacyjnym. Faktycznie nadchodzi polityczna wojna?

Olgierd Annusewicz: - Spodziewaliśmy się tej wojny. Jeszcze przed drugą turą, kiedy zastanawiano się jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki i jak będą wyglądały relacje między rządem a tym właśnie prezydentem, wszyscy wskazywali na to, że to będzie prezydentura konfrontacyjna. I ta konfrontacja będzie po pierwsze wynikała z tego, że panowie są z zupełnie różnych obozów politycznych. A po drugie, prezydent Nawrocki ma mocno konserwatywny system wartości i wygląda na to, że jest mu wierny. Co oznacza, że tu mamy takie klasyczne linie podziału. Różne partie, różne systemy i na to nakłada się jeszcze konflikt osobowości. Silny i doświadczony Donald Tusk i bokser. Bokser w pozytywnym znaczeniu człowieka niezwykle energicznego, szukającego wręcz konfrontacji, który chce poprzez tę konfrontację realizować swoje cele i cele partii, która go rekomendowała do tych wyborów.

- To oznacza, że łatwo to już dla premiera Donalda Tuska było?

- Prezydent Andrzej Duda był skonfliktowany z PiS, Karol Nawrocki ma zaplecze w postaci właśnie Prawa i Sprawiedliwości i częściowo Konfederacji. Ten pierwszy był już syty, jego następca jest ciągle głodny politycznych zwycięstw. I trudniej i łatwiej. Bo jeżeli Karol Nawrocki będzie budował swoją prezydenturę wyłącznie na konfrontacji z rządem, to nie będzie zyskiwał poparcia. Dlatego, że zostanie przedstawiony w mediach jako ten, który jest hamulcowym.

- Nawrocki ma nie tyle blokować działania rządu, co zasypywać go projektami ustaw. Miedzy innymi tymi, które spełnią obietnice ekipy Tuska, jak kwota wolna od podatku na poziomie 60 tysięcy złotych. To zręczna taktyka?

- Jeżeli Karol Nawrocki rzeczywiście przeczyta rozdział Konstytucji dotyczący prezydenta, to wyczyta, że ma wiele inicjatyw takich pozytywnych, kreacyjnych, które może wykorzystywać. No i teraz może z tymi inicjatywami pójść do rządu, położyć je na stole i wtedy mogą się otworzyć negocjacje. My nie będziemy widzieli w telewizji, że oni siadają do stołów i dogadują się w różnych sprawach.

- Czyli mimo starcia zanosi się też na transakcyjną politykę pomiędzy rządem i prezydentem?

- Zakładam, że jeżeli Karol Nawrocki będzie chciał osiągnąć jakieś sukcesy, będzie potrzebował pomocy większości sejmowej. Zakładam politykę transakcyjną, dlatego że dokładnie z drugiej strony jest tak samo. Rząd do realizacji swoich pomysłów będzie również potrzebował współpracy prezydenta, no bo nie ma wystarczającej większości do odrzucenia weta. A wspomniane przez pana relacje Nawrockiego, czy taka sympatia z wyborcami Konfederacji, czy z posłami Konfederacji, może wskazywać, że szanse na to, żeby nawet tych parlamentarzystów pozyskiwać przeciwko wetom prezydenta będą niezwykle skromne. Więc tego się spodziewam.

Polityka SE Google News

- A jak to się może mieć do relacji prezydenta z PiS-em? Czy w partii Jarosława Kaczyńskiego nie byłoby oporu, gdyby prezydent chciał zyskiwać pozwalając przy okazji, by premier osiągał swoje korzyści?

- To jedno z bardziej interesujących dzisiaj pytań. Na ile Karol Nawrocki będzie samodzielny, a na ile będzie powielał w relacjach z Prawem i Sprawiedliwością postawę prezydenta Andrzeja Dudy. Bo oczywiście nie sposób Andrzejowi Dudzie odmówić sukcesów, jest nim przede wszystkim sama dwukrotna prezydentura. Natomiast jak się spojrzy dzisiaj na podsumowanie tych dwóch kadencji, to tam zbyt wiele nie ma. Gdyby Karol Nawrocki trochę nie oglądając się na Prawo i Sprawiedliwość wszedł w taką formułę polityki transakcyjnej z rządem, to mógłby z jednej strony dzieląc się tymi sukcesami z rządem budować swoją pozycję. Wtedy spodziewam się, że dość szybko stałby się politykiem, który rozdaje karty.

- Andrzej Duda w telewizji Polsat News wystawił sobie piątkę pytany o ocenę prezydentury. To przesadny brak skromności, czy absolutnie zasłużona wysoka ocena?

- To jest strasznie trudne pytanie, Nie można patrzeć na tę prezydenturę z perspektywy któregokolwiek politycznego plemienia, ona nigdy nie jest właściwa. Trzeba zwrócić uwagę na dwie sprawy. Z jednej strony faktycznie Andrzej Duda potrafił powstrzymać kilka inicjatyw Prawa i Sprawiedliwości, co do których miał wątpliwości. Niezależnie od tego, czy to były wątpliwości wynikające z jego konfliktu ze Zbigniewem Ziobrą, czy to były wątpliwości wynikające z jakichś jego osobistych przekonań, a może nawet w niektórych przypadkach wpływu pierwszej damy Agaty Dudy. Tu mam na myśli ustawy określane mianem lex Czarnek. Ważne jest to, że kilka spraw, bardzo kontrowersyjnych, zostało przez niego skutecznie zawetowanych. Z drugiej strony wydaje się, że Andrzej Duda starał się bardzo przypodobać nawet nie tyle elektoratowi Prawa i Sprawiedliwości, ale przede wszystkim establishmentowi Prawa i Sprawiedliwości. Niewielkie doświadczenie polityczne w momencie obejmowania stanowiska doprowadziło do tego, że dzisiaj wiele osób powtarza właśnie tę historię o sędziach dublerach, o takim przyłożeniu ręki do tych wszystkich procesów, które dzisiaj mają swoje negatywne konsekwencje. Mówimy przecież o dualizmach prawnych, konstytucyjnych, o potężnym prawnym chaosie. I w gruncie rzeczy, gdyby Andrzej Duda w tej kwestii wykazał się większą czujnością i wrażliwością, to myślę, że nawet można by było tę prezydenturę ocenić dość pozytywnie. Bo przecież nie ma co oczekiwać od prezydenta, że będzie wetował co drugą ustawę środowiska, z którego sam się wywodzi, z którym się zgadza, z którym dzieli system wartości i poglądy. Nawet bym powiedział, że ta kohabitacja przez ostatnie miesiące też była w gruncie rzeczy dość łagodna i współpraca pomiędzy MON-em a Kancelarią Prezydenta była dość intensywna. Więc to nie jest tak, że tutaj się da powiedzieć czarno-biało. Tu jest dużo odcieni szarości, na które Pan Prezydent sobie zapracował.

- Jaka będzie przyszłość Andrzeja Dudy? Jest przed byłym prezydentem w ogóle polityczna przyszłość?

- Obawiam się, że na razie będzie komentował naszą polityczną rzeczywistość w telewizyjnych programach publicystycznych. To jest trochę podobna historia jak z Bronisławem Komorowskim. Byłoby zupełnie inaczej, gdyby prowadził transakcyjną politykę z rządem po wyborach parlamentarnych, kiedy moim zdaniem miał najsilniejszą pozycję w systemie politycznym Polski. Wtedy miałby szansę być liderem jakiejś frakcji Prawa i Sprawiedliwości, mieć za sobą armię ludzi, którzy by z nim przy tych różnych projektach współpracowali, byłby medialnie zapamiętany jako ten, który doprowadził do takiej bądź innej ustawy, reformy, czy zmiany. Tu jest podstawowy problem. Przewidywanie przyszłości politycznej jest bardzo skomplikowane, bo obaj wiemy, że potrafią się wydać rzeczy kompletnie nieprzewidywalne. Ale mam wrażenie, że prezydent trochę przespał najlepszy czas. Nie wykluczam, że w którymś momencie to się zmieni, że Andrzej Duda wymyśli siebie na nowo i zacznie odgrywać jeszcze ważną rolę.

Rozmawiał Jacek Prusinowski

Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki