W środę w swoich skrzynkach wszyscy posłowie mieli znaleźć wiadomość o następującej treści: - Od początku IX [obecnej] kadencji Sejmu RP obowiązują zmienione wnioski w sprawie wypłaty i o przyznanie uposażenia poselskiego. Z pisma z Kancelarii Sejmu jasno wynika, że „z wniosków (...) usunięto zapisy dotyczące informowania przez posłów o prowadzonej aktywności pozaparlamentarnej i uzyskiwanych z tego tytułu dochodach”. Innymi słowy posłowie nie muszą już informować o dochodach uzyskanych z wszelkich umów o dzieło/zlecenie czy też na wynajem lokalu. Z czego wynika zmiana? Jako podstawę podano uchwałę Prezydium Sejmu z 17 lipca 2019 r. (a więc jeszcze z... poprzedniej kadencji). To sprawia, że zmianie uległ wniosek, jaki poseł musi złożyć, aby otrzymać swoje uposażenie, wykreślono bowiem z niego akapit mówiący o „aktywności pozaparlamentarnej i uzyskiwanych z tego tytułu dochodach”. .
Zobacz: Polityczne trzęsienie ziemi w PiS?! Tych ministrów może wymienić Morawiecki! UJAWNIAMY
Na piśmie znalazł się również numer telefonu, pod który zgłaszać się mogą posłowie mający wątpliwości co do tego, jak wyglądać ma nowa rzeczywistość. Skorzystać z niego postanowiła Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej, która poinformowała gazetę, że pracownica sejmowej kancelarii przekonywała ją, że zmiana jest korzystna dla posłów, ponieważ "będą mogli sobie dodatkowo zarobkować poza parlamentem".
W praktyce oznacza to, że Prezydium Sejmu nie będzie już miało żadnej kontroli nad dodatkowymi pracami posłów. Wcześniej były one zgłaszane jawnie a każdy wniosek podlegał ocenie i mógł zostać odrzucony. Tymczasem teraz wychodzi na to, że „o zamiarze podjęcia dodatkowych zajęć” należy jedynie powiadomić Marszałka Sejmu. – Wygląda na to, że Prezydium Sejmu zmieniło przepisy, bo pojawił się problem dotyczący kogoś z obozu władzy. Chodzi o to, by nie dopuścić do kompromitującej sytuacji, jaka miała miejsce w Senacie – ocenił Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z dziennikiem.
Sprawdź: Zaprzysiężenie Dudy na Stadionie Narodowym? Czegoś takiego jeszcze nie było!
Poseł nawiązał do nagłośnionej przez media sytuacji w Senacie ze Stanisławem Karczewskim w roli głównej. Miał on zarobić ponad 400 tysięcy złotych na dyżurach podczas bezpłatnego urlopu w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą. Gdy się bronił, mówił, że dopełnił obowiązku poinformowała o tym... ustnie.
Polecany artykuł: