Złoto dezerterów - to oni uciekną do Parlamentu Europejskiego!

2019-02-22 5:00

W ubiegłym roku dostali po kieszeniach. Po aferze z nagrodami w rządzie Beaty Szydło (56 l.) ministrowie najpierw musieli je oddać, a później okazało się, że kolejnych premii nie będzie. Szefowie resortów zarabiają średnio około 14 tys. zł. Nic więc dziwnego, że w poszukiwaniu lepszych wynagrodzeń obierają kierunek na Brukselę. Pensje europarlamenarzystów są bowiem znacznie wyższe i wynoszą około 38 tys. zł miesięcznie! A drugie tyle może wynieść dieta.

To finansowy raj! Posłowie Parlamentu Europejskiego oprócz stałego wynagrodzenia (38 tys. zł miesięcznie) otrzymują diety. Dieta europosła to ponad 4,4 tys. euro, czyli prawie 20 tys. zł. Ponadto PE wypłaca tak zwaną „dzienną dietę ryczałtową” w wysokości ponad 300 euro, czyli 1300 zł. W sumie miesięcznie wychodzi co najmniej 60 tysięcy złotych. A to nie wszystko.

Otrzymują także po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie jako ryczałt na utrzymanie biura, zwrot kosztów podróży (w lotniczej klasie biznes i w I klasie w przypadku podróży koleją), a po zakończeniu kadencji mogą liczyć na sowitą odprawę. Europosłowi, który nie został ponownie wybrany do PE, przysługuje odprawa w kwocie równej miesięcznej pensji. Odprawę wypłaca się przez minimum pół roku, maksymalnie przez 12 miesięcy. Do tego dochodzi jeszcze europejska emerytura, która po zaledwie jednej kadencji wynosi około 5 tys. zł.

Tak zawrotne kwoty są nieporównywalne z zarobkami naszych ministrów (14 tys. to średnia miesięczna pensja wyliczona na podstawie oświadczeń majątkowych wymienionych wyżej polityków), ale także posłów na Sejm. Po ubiegłorocznych cięciach pensji aż o 20 proc. parlamentarzyści zarabiają dziś niecałe 8 tys. zł. A oprócz tego dostają dietę poselską w wysokości niemal 2,5 tys. zł. Nic więc dziwnego, że mandat europosła tak bardzo kusi!