Zbigniew Komosa: przedsiębiorca na celowniku władzy
Zbigniew Komosa od kwietnia 2018 roku regularnie składał wieńce przed pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej na Placu Piłsudskiego. Treść wieńców była jednoznaczną krytyką budowania politycznego mitu katastrofy smoleńskiej. Napisy, takie jak „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Naród polski. Spoczywajcie w pokoju” wywoływały oburzenie w obozie władzy.
TYLKO U NAS! Paweł Kowal po operacji. Wiemy co się stało posłowi KO
Prokuratura przez lata oskarżała Komosę o znieważenie pomnika – zarzut oparty na artykule 261 Kodeksu karnego. Jak się jednak okazało, działania te były motywowane politycznie, a prokuratorzy znajdowali się pod presją swoich przełożonych.
Kulisy nacisków: jak prokuratorzy walczyli o niezależność
„Wyborcza” ujawnia, że śledztwo prowadzone przeciwko Komosie opierało się na bezpodstawnych zarzutach, które miały na celu wywołanie tzw. „efektu mrożącego.” Prokurator Andrzej Piaseczny, zajmujący się sprawą, przygotował analizę, w której wskazał na brak podstaw do dalszego ścigania przedsiębiorcy. Jego przełożeni, mimo jasnych orzeczeń sądowych uniewinniających Komosę, domagali się jednak kasacji do Sądu Najwyższego.
Presja na prokuratorów była ogromna. Niektórzy z nich, jak Bogumiła Knap, zostali zastraszeni wizją degradacji lub przymusowego przeniesienia. Knap ostatecznie przeszła na emeryturę, podkreślając w swoim oświadczeniu, że decyzję podjęła z powodu nacisków i obaw o konsekwencje niewykonania poleceń przełożonych.
Wyroki sądowe druzgocące dla prokuratury
Sądy w swoich uzasadnieniach jednoznacznie podkreślały, że działania Komosy nie wyczerpywały znamion znieważenia pomnika. Sędziowie wskazywali, że jego protest był wyrazem sprzeciwu wobec politycznego wykorzystywania tragedii smoleńskiej, a nie aktem pogardy.
W jednej z apelacji, złożonej przez prokuraturę, sąd uznał, że gdyby w polskim prawie istniało pojęcie „apelacji oczywiście bezzasadnej,” to właśnie taki charakter miałaby sprawa Komosy.
Oskarżenia wobec „ziobrokratury”
Prokurator Piaseczny obecnie domaga się rozliczenia osób odpowiedzialnych za naciski. W jego opinii mogło dojść do przekroczenia uprawnień oraz nadużycia władzy przez przełożonych, którzy działali na szkodę zarówno interesu publicznego, jak i prywatnego. Piaseczny wskazuje, że zgodnie z przepisami, wszelkie polecenia dotyczące treści czynności procesowych powinny być wydawane na piśmie. W przypadku sprawy Komosy naciski miały charakter nieformalny, co dodatkowo budzi wątpliwości co do legalności działań.
Poniżej galeria zdjęć: Miesięcznica Smoleńska, grudzień 2024. Zapraszamy.