Donald Tusk idzie na konfrontację ze Zbigniewem Ziobrą. Chce komisji śledczej niezależnej od ministra sprawiedliwości
We wtorek 18 października przewodniczący PO Donald Tusk zwołał konferencje prasową ws. publikacji "Newsweeka". Według tygodnika Marcin W. - wspólnik skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie Marka Falenty - zeznał w śledztwie dotyczącym spółki, której współwłaścicielem był Falenta, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.
Donald Tusk zaproponował, aby powołać komisję śledczą niezależną od obecnego ministra sprawiedliwości i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Komisja miałaby wyjaśnić na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u. Więcej o konferencji Donalda Tuska pisaliśmy tutaj. Na słowa przewodniczącego PO zareagował Zbigniew Ziobro, zwołując swoją konferencję.
Polecany artykuł:
Zbigniew Ziobro odpowiada Tuskowi i zapowiada wyjawienie dokumentów
Tego samego dnia Zbigniew Ziobro podczas konferencji dla mediów stawiane przez lidera PO zarzuty nazwał kłamliwymi, nieprawdziwymi i insynuacyjnymi. Zapowiedział również upublicznienie dokumentów w sprawie afery taśmowej, które mają w środę pojawić się na stronie Prokuratury Krajowej.
- Wobec zarzutów, które sformułował [...] działając w interesie publicznym podjąłem decyzję jako prokurator generalny o upublicznieniu relacji pana Marcina W., które dotyczą materii, o których mówił podczas dzisiejszej konferencji prasowej Donald Tusk [...] upublicznienie to jest ważne i doprowadzi do wniosku, że prokuratura w tej sprawie nie działa z przyczyn politycznych, ale wyjaśnia sprawy w sposób wolny od politycznych motywacji - mówił Ziobro.
Minister sprawiedliwości stwierdził również, że do podsłuchów doszło, gdy premierem był Donald Tusk i - jego zdaniem - stawianie takich tez przez prezesa PO świadczy o tym, że za jego rządów podlegające mu służby były bezradne i niekompetentne. Podkreślał, że po ujawnieniu taśm, Platforma Obywatelska rządziła jeszcze przez półtora roku.
- Jeśli dziś Tusk stawia zarzuty, że rosyjskie służby mogły swobodnie hasać, w czasie kiedy on był premierem i była premierem jego koleżanka partyjna, to stawia bardzo ciężkie zarzuty w pierwszej kolejności pod swoim adresem - grzmiał Ziobro.