W związku z pogarszającą się sytuacją epidemiczną i wzrostem liczby zakażeń, rząd postanowił wprowadzić obostrzenia. Jest nowa lista powiatów, które znalazły się w strefie czerwonej, nowe zasady będą również obowiązywać w restauracjach oraz w sklepach. Rządzący apelują też o przestrzeganie reguł, które już zostały uchwalone i przypominają o obowiązku noszenia maseczek poza domem. Część dziennikarzy, jak choćby Rafał Ziemkiewicz, uważa, że rząd Morawieckiego powinien pójść o krok dalej i przywrócić handel w niedzielę. Prawicowy publicysta jak zwykle dodał mocny wpis, nie szczędząc Zjednoczonej Prawicy gorzkich słów. - Mam na rogu osiedlowy sklepik - jakieś 10 m2, 2 kasy. Dalej dyskont - 150 m2, 4 kasy. W jednym wolno być 10 klientom, w drugim 20. Zamiast np. znieść przynajmniej na czas epidemii kretyński zakaz handlu w niedzielę, wadza bezrefleksyjnie powiela zarządzenia z marca. #bareizmy - napisał na Twitterze dziennikarz "Do Rzeczy".
Tymczasem sytuacja z dnia na dzień robi się coraz bardziej krytyczna. Dziś rzecznik rządu przestrzegł, że Polsce grozi bardzo duży problem w szpitalach, jeśli liczba zakażeń nie będzie spadać. - Najważniejszym wskaźnikiem w tej chwili jest to, czy mamy wydolną służbę zdrowia. W tej chwili wystarcza jeszcze - podkreślam jeszcze - łóżek i respiratorów, ale jeżeli będzie się rozwijała liczba zachorowań w dużo większej dynamice, to w pewnym momencie możemy stanąć przed takimi trudami, jak w Europie Zachodniej" - powiedział w programie "Tłit".