Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Zegarek od Tuska

2013-03-23 7:00

Polska Armia Krajowa to nacjonaliści i "ekstremalni antysemici". Dzięki nim tajemniczy naziści mogli mordować europejskich Żydów. Bo naziści to nie Niemcy. Niemcy w czasie II wojny światowej śpiewali amerykańskim żołnierzom piosenki. Taki obraz okupowanej przez Niemców Polski i AK - największej armii podziemnej Europy, znajdujemy w niemieckim "Bildzie". Tekst powstał w związku z serialem emitowanym przez drugi program niemieckiej telewizji (ZDF) pt. "Unsere Mütter, unsere Väter" ("Nasze matki, nasi ojcowie").

Czy to niemodne na świecie opluwanie Polaków? "Drapieżczo antysemicka Armia Krajowa prowadziła niepohamowaną kampanię mającą na celu mordowanie Żydów" - napisał Frank Blaichman w wydanych w USA i Europie wspomnieniach "Wolę zginąć, walcząc". Kim jest autor? Zamieszkałym w Nowym Jorku emerytem. W czasie ostatniej wojny był podległym Moskwie komunistycznym partyzantem, a po "wyzwoleniu" ubekiem torturującym polskich patriotów. Blaichman pisze bez ogródek, że celem Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych było mordowanie Żydów, a nie walka z Niemcami. Z tymi ostatnimi walczył tylko on i jego towarzysze. Tak jak pospolity bandyta i morderca Polaków - Tewje Bielski, bohater hollywoodzkiej superprodukcji "Opór". Blaichman tym się różni od Bielskiego, że sam przechwalał się udziałem w zabójstwie żołnierzy AK.

Publikacje "Bilda" i Blaichmana to fragment trwającej od lat antypolskiej kampanii przerzucającej winę za żydowski Holocaust z Niemców na Polaków. I tak np. miesiąc temu Deutsche Press Agentur (niemiecki odpowiednik Polskiej Agencji Prasowej) napisał, że Sobibór, w którym Niemcy zabili ok. 250 tysięcy Żydów, był "polskim obozem zagłady". Kłamliwe rewelacje powtórzyły inne niemieckie media: tygodnik "Focus" i dziennik "Die Welt".

Kiedy kilka lat temu z bramy byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz skradziono napis "Arbeit mach frei" nie było medium na świecie, które by o tym haniebnym czynie nie informowało. Zbeształ nas nawet premier Izraela Netanjahu. Sugestia była jasna: "Arbeit macht frei" ukradli polscy antysemici. Kiedy napis z rąk gangu złodziei (pod przewodnictwem Szweda) odnalazła polska policja, premier Tusk bez żenady stwierdził: "Uratowaliście reputację państwa". Za heroiczny czyn każdemu policjantowi wręczył zegarek.

Władze i media III RP niezbyt stanowczo reagują, gdy na świecie mówi się i pisze o "polskich obozach koncentracyjnych". Tymczasem np. KL Auschwitz był "polski" w takim sensie, że 14 czerwca 1940 r. Niemcy skierowali tu pierwszy transport 728 Polaków - głównie młodych konspiratorów z więzienia w Tarnowie. Obóz powstał zatem, aby eksterminować Polaków; to Polaków zmuszano do budowy baraków; przez długie miesiące to Polacy byli jedynymi więźniami - potworny Holocaust Żydów przyszedł później. Również napis na bramie Auschwitz wykonał polski więzień pod batem niemieckiego kapo. Jaki z tego morał? O prawdę historyczną musimy cały czas walczyć. Również po to, aby premier Tusk nie musiał tłumaczyć się światu i wręczać zegarków.

Nasi Partnerzy polecają