Sławomir Jastrzębowski: Żebyśmy nie musieli bać się gazu

2010-12-02 3:00

Zawiodło urządzenie, które nie powinno zawieść. A urządzenia, które powinny zabezpieczać ewentualną awarię pierwszego urządzania, też zawiodły, choć nie powinny. Takie jest w skrócie wyjaśnienie gazowego horroru, który rozegrał się we wtorek w Zielonej Górze.

Ponad sześciu tysiącom ludzi, którzy zmuszeni byli do nagłego opuszczenia swoich domów w bardzo mroźną noc, to tłumaczenie może wydać się dalece niewystarczające. Niewystarczające może okazać się także dla wszystkich użytkowników gazu w całym kraju.

W Zielonej Górze przez najbliż-szych kilka tygodni z kuchenek gazowych będzie zapewne korzystać się z niepokojem. Z niepokojem będzie się też obserwować, czy gaz aby się nie ulatnia.

Przeczytaj koniecznie: Zielona Góra: Kuchenki wybuchały ludziom w domach!

Zresztą pewnie każdy, kto ma w domu kuchenkę gazową, w związku z tragedią, która wydarzyła się w Zielonej Górze, zadawał sobie pytania: Czy coś takiego może zdarzyć się u mnie? Skąd będę wiedział, że ciśnienie gazu gwałtownie wzrosło? Jak zareagować w takim wypadku? Co ze sobą zabrać, uciekając z mieszkania?

Wierzę - także dlatego, że chcę wierzyć - przedstawicielom Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, którzy przekonują dziś w "Super Expressie", że wydarzenie, które miało miejsce w Zielonej Górze, było absolutnie wyjątkowe i nie może się powtórzyć. Wierzę także w to, że po wtorkowej tragedii sieć gazowa w całym kraju zostanie skrupulatnie sprawdzona. Poczucie bezpieczeństwa nas wszystkich nakazuje takie działania w całym kraju.