Żeby wszyscy potrafili się pojednać tak jak żołnierze w 1914 roku

2009-12-24 2:00

Prof. Tomasz Nałęcz, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i gen. Sławomir Petelicki o rozejmie bożonarodzeniowym

"Super Express": - 95 lat temu pod belgijskim miastem Ypres wspomnienie o narodzinach Jezusa Chrystusa doprowadziło do nietypowego dla wojen zachowania...

Tomasz Nałęcz: - Wigilia Bożego Narodzenia 1914 r., piąty miesiąc I wojny światowej. Najprawdopodobniej zaczęło się od okopów niemieckich, gdzie rozbłysły świeczki na choinkach. Brytyjscy żołnierze doskonale je widzieli, gdyż ciągnące się setkami kilometrów okopy na niektórych odcinkach frontu dzieliło zaledwie kilkadziesiąt metrów. W dochodzącej z niemieckich pozycji "Stille Nacht" Brytyjczycy rozpoznali swoją "Silent Night", tak jak my byśmy w tej kolędzie rozpoznali naszą "Cichą noc". Zaczęli wtórować Niemcom po angielsku. Ktoś zdecydował wyprostować się, wyjść z okopu. Za nim kolejny żołnierz i kolejny, i kolejny - Brytyjczycy i Niemcy. Stali bez broni naprzeciwko siebie. Niemcy obdarowali Brytyjczyków beczką piwa. Ci zrewanżowali się bardziej kulturalnym, choć może dla frontowych żołnierzy mniej atrakcyjnym prezentem - świątecznym puddingiem ze śliwkami. Działało to jak zaraza, bo udzielało się sąsiednim odcinkom frontu. W końcu w to świąteczne dzieło braterstwa zaangażowało się kilka pułków.

- Spotkał się człowiek z człowiekiem...

- I zobaczył, że mimo iż są ubrani w różne mundury, mają te same pragnienia. Musiało być to przejmujące. I trudne, tak jak dziś trudnym jest stanąć z opłatkiem naprzeciwko kogoś, z kim się na co dzień nie lubimy - i dostrzec w nim człowieka takiego jak my.

- Jak zakończył się rozejm?

- To, co zapoczątkowali szeregowi żołnierze, wkrótce znalazło odzwierciedlenie w rozkazach oficerów niższej i średniej rangi. Ale dowództwo po obu stronach było skonsternowane. Usiłowano interweniować, jednak rozejm oparty na entuzjazmie bratających się żołnierzy trwał. W końcu oddziały, które się ze sobą zbratały, zluzowano i zastąpiono świeżymi żołnierzami. Zdecydowano się też na przyszłość podnieść barierę nienawiści opartą na rodzącym się podczas wojny zezwierzęceniu.

- Na ile to wydarzenie było zakorzenione w chrześcijańskiej tradycji?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: - W średniowieczu walczące strony starały się przestrzegać zespołu konwencji zwanych Pax et Treuga Dei - Pokojem i Rozejmem Bożym - stanowiącym, że w czasie świąt nie przelewa się krwi. Ale w dziejach Europy bywało i odwrotnie - święta stawały się sygnałem do pogromów. Tak było np. w Ochotnicy Dolnej pod Turbaczem, gdy Niemcy zaatakowali wieś w noc wigilijną, albo w miejscowości Ichrownica na Kresach, gdzie ukraińscy nacjonaliści wymordowali miejscowych Polaków wraz z księdzem, zebranych przy wigilijnym stole.

- Co kierowało żołnierzami spod Ypres?

- Boże Narodzenie ma głęboką treść, która mówi o braterstwie między ludźmi. Przesłaniem ewangelii, zwanej dobrą nowiną, jest miłość do człowieka - ją głosił Chrystus urodzony w ubogości w stajence. Wojna deprawuje - może z człowieka zrobić potwora - ale w okresie świątecznym tym żołnierzom przypomniały się wartości, w których wyrośli w domu, w parafii. Stąd wziął się ten spontaniczny odruch. Przebił on skorupę wojennego zdziczenia. Był wyrazem pamięci o tym, że istnieje coś poza zabijaniem.

- Kilka lat temu umarł ostatni uczestnik bożonarodzeniowego rozejmu. Dziś mija 2009 lat od narodzin Chrystusa. W Europie w końcu panuje pokój...

- W kalendarzu katolickim poszczególne święta - powtarzane co roku - mają swoje znaczenie. Mają wyrwać człowieka z codzienności, której przejawem jest zapominanie o ewangelicznych wartościach: miłości, rodzinie, życzliwości, dobroci...

- Ten numer "Super Expressu" najpełniej chyba przemówi do naszych Czytelników ubranych w polskie mundury, którzy narażają życie na międzynarodowych misjach...

Gen. Sławomir Petelicki: - Zwrócę uwagę na coś, z czego wielu nie zdaje sobie sprawy: nie wszyscy żołnierze mają silne charaktery i nerwy - a jednak pozują na twardzieli - starają się zwalczać wzbierające w sobie uczucia. Są sentymentalni, a w święta jeszcze bardziej tęsknią za swoimi rodzinami. Dlatego rozumiem spontaniczny odruch zmęczonych wojną żołnierzy spod Ypres. Był piękny i symboliczny. Spokojnych Świąt!

Tomasz Nałęcz
Prof. historii

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego

Gen. Sławomir Petelicki
Twórca jednostki specjalnej GROM