Witalij Kliczko to obok prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego chyba największy bohater tego państwa w czasie najazdu Rosjan (TU MOŻESZ ŚLEDZIĆ REALCJĘ NA ŻYWO Z WOJNY NA UKRAINIE). Ukraińcy jednak już dawno pokochali mera Kijowa. Potężny pięściarz - podobnie jak jego brat Władimir Kliczko - przez lata zachwycał swoimi niesamowitymi walkami w ringu. Wielu ekspertów twierdziło, że bracia Kliczko mają mocniejszy cios od samego Mike'a Tysona! Na piekielne uderzenia ukraińskich braci przez lata nie było mocnych. Zanim jednak zrobili wielką karierę sportową, Kliczkowie przyjechali do Polski. Teraz mało kto o tym pamięta. Witalij Kliczko w połowie lat 90. trenował kickboxing w sekcji walk Akademii Wychowania Fizycznego. - Miał sparingi m.in. z Przemysławem Saletą - wspominał cytowany przez portal warszawa.naszemiasto.pl dr Tomasz Nowak z AWF. Także Władimir Kliczko ma silne związki z Polską. W boksie amatorskim walczył dla Gwardii Warszawa.
NIE PRZEGAP: Szokujące doniesienia o 16-letnim Putinie. Na jaw wychodzą DZIWNE fakty z młodości
Brata mera Kijowa trenował sam Paweł Skrzecz, czyli masz medalista olimpijski i wicemistrz świata. - Pamiętam Władimira bardzo dobrze. W końcu to ja szykowałem go do walk w Polsce, kiedy był jeszcze w naszym klubie - wspominał szkoleniowiec. Władimir Kliczko stoczył w Polsce pięć pojedynków. Wszystkie wygrał, w tym cztery przed czasem. - To był bardzo skromny, spokojny chłopak. Przyjeżdżał z Ukrainy i - nie ma co ukrywać - z biednej rodziny. Za walkę dostawał u nas od 200 do 250 dolarów. Jednak wtedy to była do niego fortuna - zaznaczył Paweł Skrzecz cytowany przez warszawa.naszemiasto.pl.