Ciekawy był wysyp ciepłych wspomnień o Lechu Kaczyńskim. Gdybym miał jakieś 10 lat, to może nie zwróciłbym na nie uwagi, ale od pewnego czasu w zachwytach nad byłym prezydentem rozpływają się ci sami ludzie, którzy byli przodownikami w atakach na jego prezydenturę i wszystko, co się z nim wiązało, wzrostu nie wykluczając. Mam nawet wrażenie, że jest to jakiś początek budowania mitu Lecha Kaczyńskiego - obrońcy III RP. Za kilka lat ze zdziwieniem usłyszymy, że Lech Kaczyński spędził życie na obronie polskiej państwowości przed własnym bratem Jarosławem i poległ za to w Smoleńsku. Skoro z Herberta można było robić za życia wariata, by po śmierci się do niego przytulać, to czemu nie robić tego z Kaczyńskim?
A propos mitu... Sporo mówiono o micie smoleńskim. O tym, że PiS zbudował ten mit i że ów mit wyniósł go do władzy. I z tym bardzo trudno mi się zgodzić. Po pierwsze, do wyniesienia PiS do władzy potrzebny był nie mit smoleński, ale zapowiedź zmiany polityki społecznej i 500 zł. Jeszcze ważniejsze było jednak rażące samozadowolenie z siebie elit III RP i pierdołowatość państwa, które te elity stworzyły. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej się dziwię, że Kaczyński nie dostał 60-70 proc. w wyborach. Opozycję uratowało tylko to, że gromadzony przez 25 lat elektorat negatywny tak łatwo nie topnieje.
Po drugie, właśnie to samozadowolenie elit i stan państwa, które stworzyły, ów mit smoleński zbudowały. Czy naprawdę nie można było prowadzić tego śledztwa normalnie (mamy porównanie z Holandią)? Czy naprawdę w śledztwie musiano o wszystkim wokół Smoleńska myśleć tylko przez pryzmat "budowania PiS"? Czy nie można było odsłonić tych kilku tablic i pomnika wcześniej, ale robić z tego na siłę przedmiot walki politycznej porównaniami do III Rzeszy?
W związku z tym, że w Smoleńsku zginęli przecież nie tylko politycy PiS, ale także choćby z PO, ciekaw byłem ich wypowiedzi. Niestety, w ostatnich dniach więcej mówili o ofiarach nowego kierownictwa stajni w Janowcu niż o tych ze Smoleńska. Były prezydent Komorowski na rocznicę bąknął zaś coś o potrzebie budowy frontu obrony III RP, która przecież jest złotym okresem i wszyscy nam jej zazdroszczą. I tak dobrze, że powstrzymał się choć przed kolejnymi tekstami o czymś boleśnie prostym i lewatywach.
Zobacz także: Mirosław Skowron: PiS jako partia centrum?