- Jaką koncepcję posługi prymasa ma w aktualnej sytuacji ksiądz arcybiskup?
Ks. abp Henryk Muszyński: - Stracił aktualność wzorzec posługi prymasa zbudowany przez kardynałów Hlonda i Wyszyńskiego. Z ks. kard. Glempem skończył się definitywnie okres prymasów, którzy byli przewodniczącymi Konferencji Episkopatu. W tej chwili prymasostwo jest funkcją honorową. Wchodzimy w inny okres, bardziej dostosowany do duchowych potrzeb Kościoła.
- Jaki specyficzny wymiar posłudze prymasa nada fakt, że miejscem stałego rezydowania prymasa jest Gniezno?
- Gniezno jest widomym znakiem ciągłości Kościoła w Polsce oraz duchowej jedności Polski z Europą. Jesteśmy tu u samej kolebki zarówno naszej państwowości, jak i Kościoła w Polsce. Odnajdujemy też początki naszej europejskości. Tę tradycję należy pielęgnować. Tożsamość narodowa i religijna w Polsce nigdy nie występowały rozdzielnie. Symbolizuje to m.in. obecność orła białego oraz krzyża w tradycji Gniezna. Związek ten stanowi ważny element polskiej tożsamości. Nie oznacza to oczywiście powrotu do sojuszu tronu i ołtarza. Dziś żyjemy w innych czasach. Obydwa symbole stanowią jednaki istotny element naszej narodowej tożsamości. Tak jak Francuzi są dumni ze swej laickości, tak my powinniśmy być dumni z tej harmonii elementu patriotycznego i religijnego. Jest to tym bardziej istotne, że we współczesnym świecie widzimy zagrożenie ,,duchowym sieroctwem". Jest to rodzaj cywilizacyjnej choroby, która sprawia, że ludziom coraz trudniej jest odpowiedzieć na pytanie: kim są, skąd pochodzą i dokąd zmierzają.
- Co zdaniem księdza arcybiskupa wymaga najpilniejszej troski dziś, jeśli chodzi o Kościół w Polsce?
- Jeśli chodzi o działalność duszpasterską - większy nacisk należałoby położyć na systematyczną ewangelizację dorosłych. Nasza religijność wciąż jest zbyt powierzchowna. Obawiam się, że w momencie jakichś szczególnych napięć mogłyby ujawnić się niebezpieczne rysy. W wypadkach konfliktowych widać, jak powierzchowna bywa świadomość eklezjalna Polaków. Często Kościół sprowadzany jest do ,,instytucji usługowej" w zakresie sakramentalnym. ( )
- W jakich sprawach głos Kościoła w debacie publicznej w Polsce winien być najbardziej słyszalny?
- Powinien być uwarunkowany aktualnymi problemami. Nasze nauczanie ma charakter niezależny i obowiązują nas ewangeliczne punkty cięż-kości. Oczywiście z uwzględnieniem tych realiów, które przeżywa Polska, naród i nasi wierni. ( ) We współczesnym świecie widać olbrzymi deficyt w zakresie rozumienia, kim w istocie jest człowiek, na czym polega godność osoby ludzkiej i wynikające stąd prawa. Krótko mówiąc, chodzi o odpowiedź na pytanie: Czy wielkość człowieka jest na miarę Boga, czy osiągamy ją za cenę detronizacji Boga? Drugi problem to eklezjologia: świadomość czym jest Kościół. Winno to być przedmiotem ustawicznej katechizacji. Trzeci zakres koncentruje się wokół odpowiedzi na pytanie: Do czego zobowiązuje mnie bycie wierzącym? Niestety, wśród wielu katolików, nawet ze środowisk elitarnych, rozdział między deklarowaną wiarą a realiami życia jest tragiczny. Często mamy do czynienia z bolesnym pęknięciem świadomości. Wielu być może nie czuje nawet wyrzutów sumienia. Poza tym w sferze publicznej niezbędne jest ustosunkowywanie się Kościoła do wielu konkretnych problemów, jak: rodzina, edukacja czy bioetyka. W dyskursie publicznym nie można dać się zapędzić do narożnika pod hasłem, że są to problemy wyznaniowe. Nieprawda: są to ważne problemy człowieka. Punktem odniesienia winno być prawo naturalne. ( ) Kolejne wyzwania to biomedycyna, która weszła szeroką falą do Polski, a nie została w żaden sposób uregulowana. Wiąże się z tym szeroko dyskutowany problem zapłodnienia in vitro. W dużym stopniu jest to problem braku świadomości, że człowiek wchodzi tu w sferę stwórczą samego Boga. W tym wypadku widzę większe nawet zagrożenie od bomby atomowej. Zagrożenie dla gatunku i jego przyszłości. Bowiem nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie będą skutki tak daleko idących eksperymentów biomedycznych, jeśli nie postawi się im granic etycznych.
- Dlaczego eksperymenty biomedyczne mogą być bardziej niebezpieczne od bomby atomowej?
- Dlatego, że poprzez eksperymenty związane ze sztucznym poczęciem człowieka, modyfikacjami genetycznymi itp. wkraczamy niejako w sferę stwórczą zastrzeżoną Bogu. Możliwości, jakie ma dzisiaj człowiek, muszą iść w parze z pewnymi zasadami moralnymi. ( ) W dyskusji publicznej mamy obowiązek dać najpierw świadectwo, że istota ludzka od pierwszej chwili swojego zaistnienia przez połączenie dwóch komórek męskiej i żeńskiej nie może być traktowana jako zespół tkanek poddawanych eksperymentom. Trzeba też jasno zaświadczyć, że jedynym środowiskiem godnym poczęcia życia ludzkiego jest środowisko miłości małżeńskiej mężczyzny z kobietą. Tylko taki związek gwarantuje dziecku normalne warunki rozwoju. Z drugiej strony żyjemy w świecie pluralistycznym. Musimy liczyć się, że nasza opinia nie będzie podzielana przez innych. W takim wypadku trzeba robić wszystko, aby ograniczyć szkodliwe skutki niemożliwych do przyjęcia dla katolika rozwiązań.