„Super Express”: Panie ministrze, czy przyjechał pan do nas do studia z bronią?
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, prokurator generalny, prezes Solidarnej Polski: - Nie, przywieźli mnie tutaj funkcjonariusze SOP. Natomiast dziś, przyjeżdżając z domu pod Warszawą do pracy, miałem ze sobą broń, którą zdeponowałem.
Strzelnicę odwiedza pan głównie w weekendy?
- Czasami strzelam w weekendy i wieczorami, ale w dni powszednie niezbyt często.
Kiedy i w jakich okolicznościach polubił pan strzelanie?
- To dość zabawna historia. Kiedy odbyłem aplikację w Prokuraturze Śląskiej pojawiła się perspektywa pracy w nowej instytucji tworzonej w okresie rządów AWS. To był protoplasta CBA. Adres mieścił się cztery minuty drogi od mojego mieszkania w Krakowie, więc zdecydowałem się zostać radcą prawnym w tej instytucji. Pojawiła się tam też propozycja pracy jako funkcjonariusza operacyjnego, co jednak wymagało umiejętności posługiwania się bronią. Zostałem więc wysłany na dwutygodniowe skoszarowane ćwiczenia z posługiwania się bronią krótką i długą.
Ziobro w żółtym stroju zjechał pod ziemię [Zdjęcia]
Niedawno podczas konferencji prasowej na terenie Kopalni Węgla Kamiennego w Bełchatowie składał pan kwiaty pod tablicą upamiętniającą ofiary wypadków górniczych i nagle wiatr podwiał panu marynarkę i ujawnił broń za paskiem.
- Pistolet był w skrytej kaburze. Taka kabura wewnętrzna jest dla celów ochrony osobistej.
Wróćmy do pańskich szkoleń ze strzelania w przeszłości.
- Szkolenie sprawiło, że odkryłem smykałkę do strzelania z pistoletu. Z karabinu strzelanie nie szło mi dobrze, a przy strzelaniu z pistoletu miałem nadzwyczaj dobre rezultaty. I tak polubiłem strzelać. Może dlatego, że jako jedyny na kursie byłem na luzie, a pozostali uczestnicy to osoby na służbie, którzy rywalizowali między sobą. Czyli luz okazał się pomocny w strzelaniu precyzyjnym. Do dobrego strzelania potrzebna jest jednak precyzja i wytrenowanie, które wykracza poza atmosferę na strzelnicy.
Dlaczego zdecydował się pan wystąpić o pozwolenie na broń? To przez sprawę tzw. króla dopalaczy Jana S., który miał zlecić zabójstwo ministra sprawiedliwości?
- Kiedy dowiedziałem się, że ktoś, kto dysponował ogromną gotówką, bo w ciągu roku na dopalaczach zarobił kilkanaście milionów złotych, zwrócił się do osoby posługującej się materiałami wybuchowymi, wystąpiłem z wnioskiem o broń do ochrony. Skoro umiałem strzelać, broń mogła posłużyć mi do zagwarantowania sobie i rodzinie bezpieczeństwa. Dlatego w ogóle wystąpiłem o broń – do obrony.
Broń ma pan przy sobie, gdy zwalnia funkcjonariuszy SOP?
- Wylał się na mnie hejt, kiedy powiedziałem, że nie zawsze są ze mną funkcjonariusze SOP. Powiedziałem to pod presją polityków opozycji i mediów. Premierzy i ministrowie posiadają ochronę SOP ze względu na pełnione funkcje. W moim przypadku ochronę przydzielono ze względu na zagrożenie. Współpracuję z funkcjonariuszami i wiem, że oni mają swoje rodziny. Szanując ich czas, stwierdziłem, że w weekendy nie muszą być pod moim domem przez 24 godziny, a skoro mam broń i mieszkam na odludziu, w razie konieczności potrafiłbym sobie poradzić.
Gdyby doszło do takiej sytuacji, użyłby pan broni?
- Jestem zwolennikiem szerokiego interpretowania obrony koniecznej. Gdybym miał bronić rodziny, to bym się nie zawahał.
Czy mógłby pan pokazać kiedyś swoją broń "Super Expressowi"?
- Byłby krzyk, że Ziobro pokazuje broń w „Super Expressie”! Ale jak ma pan ochotę, zapraszam na strzelnicę.
To jesteśmy umówieni. I przejdźmy teraz do polityki. Kiedy pana zdaniem będą pieniądze z KPO?
- KPO stał się elementem mechanizmu szantażu przez Niemcy aby osłabić polski rząd i doprowadzić do zmiany władzy w Polsce. Dlatego przekonywałem premiera, aby nie zgadzał się na mechanizmy zagrażające naszej niepodległości. To był błąd, że premier zaufał Brukseli. Był pod presją opozycji, która kolaboruje z Niemcami. Tusk to niemiecki kolaborant, a oni chcą go obsadzić na urzędzie premiera. Trzeba zrobić wszystko, aby tak się nie stało. UE ewoluuje w kierunku unii germańskiej, niemieckiej i zdominowanej przez lewackie wartości, które chcą zrobić reset i wymazać dziedzictwo Europy czyli chrześcijaństwo. Ataki na pomniki Jana Pawła II są elementem tej lewackiej działalności.
Niemcy dominują od lat i wszystko zmierza w kierunku federalizacji UE. Czy Polska powinna wystąpić z takiej UE?
- Elity niemieckie dążą do dominacji od czasów Bismarcka i Hitlera. Teraz ta buta się rozpycha, czego elementem była przyjaźń Niemiec z Putinem i budowa Nord Stream 1 i 2. Gdyby nie te szczególne relacje, Putin prawdopodobnie nie napadłby na Ukrainę. Tak myślą analitycy amerykańscy i ukraińscy. To Niemcy przyczynili się do wybuchu wojny i zachęciły Putina do bezkarności.
Wybory 2023. Dramat Konfederacji. Jednocyfrowe poparcie. Wszystko się sypie?!
Może należałoby rozpisać referendum w sprawie wyjścia Polski z UE?
- Na razie walczmy, miejmy odwagę stawić czoła temu, co robią Niemcy. Polacy zdają sobie sprawę, że niemiecka dominacja prowadziłaby do marginalizacji Polski. Niemcy zabraniają nam kopalni, a sami je mają, Bundestag może wybierać sędziów do Sądu Najwyższego, a nam nie wolno nawet w sposób pośredni. Nie możemy się na to zgodzić! Do tego dochodzi pakiet klimatyczny, który ma doprowadzić do zakazu korzystania z samochodów spalinowych. Polacy jeżdżą 30-letnimi samochodami i nie stać ich na drogie auta elektryczne.
Rozmawia pan z Jarosławem Kaczyński i premierem Morawieckim w tych sprawach?
- Nasze apele, aby rząd sprzeciwił się likwidacji samochodów spalinowych od 2035 r. przyniosły efekt. Początkowo rząd ostro tej sprawy nie stawiał. Liczę, że w przyszłej koalicji będziemy mieli jeszcze większy wpływ na politykę europejską.
Jest pan w sporze z premierem. Czy chodzi głównie o prowadzenie polskiej polityki względem UE, czy jeszcze o coś?
- Mówiąc delikatnie, miałem żal do pana premiera, że podjął decyzję w sprawie pakietu klimatycznego Fit for 55 bez konsultacji z nami. Byliśmy zdecydowanie przeciwko temu pakietowi. Według wyliczeń Pekao S.A. pakiet oznacza wydatek rzędu dwóch budżetów naszego państwa w ciągu 10 lat. Wszyscy za to zapłacimy w wyższych rachunkach za energię. Musimy to zablokować.
Załóżmy, że wspólnie z PiS wygrywacie jesienne wybory, ale nie macie większości. Będzie koalicja z Konfederacją?
- Na razie wyobrażam sobie zwycięstwo w wyborach. Jeśli się o coś walczy, nie ma co zakładać negatywnych scenariuszy. Musimy postawić za cel zwycięstwo. Jedyne co na razie rozważam, to scenariusz startu Solidarnej Polski bez PiS. Jeśli nie będzie dla nas miejsca w obozie budowanym przez PiS, wystartujemy sami.
Czy widzi pan następcę Jarosława Kaczyńskiego w obozie prawicy?
- Jarosław Kaczyński jest człowiekiem o ogromnym doświadczeniu życiowym i gwarantem trwania obozu, który różni się w wielu sprawach. Gdyby go zabrakło, trudno sobie wyobrazić, jakby Zjednoczona Prawica miała funkcjonować.
Czy Zjednoczona Prawica powinna w kampanii zaoferować waloryzację 500 plus?
- Decyzje programowe będziemy formułować wspólnie. Nie chcę się licytować z moim partnerem. Ale gdyby nie skuteczna walka z mafią vatowską, przy pomocy rozwiązań przygotowanych przez resort sprawiedliwości, nie byłoby 500 plus.
Czy Zbigniew Ziobro wystartuje w wyborach prezydenckich?
- Nie mam takich ambicji, ale w Solidarnej Polsce mamy świetnych kandydatów.
A może Beata Szydło wspólną kandydatką na prezydenta Polski?
- To przedstawicielka PiS, ale wysoko oceniam lata naszej współpracy. Nie wiem czy będziemy wystawiać z PiS wspólnego kandydata. Gdyby tak było, pani Szydło miałaby wsparcie Solidarnej Polski.
A wsparcie Solidarnej Polski dla Mateusza Morawieckiego też będzie?
- O tym zdecydowałby zarząd naszej partii. Zdecyduje wola większości. Szanuję niezależność naszych członków.
Jakie są pana relacje z premierem?
- Mateusz Morawiecki jest premierem ze wskazania PiS, w związku z tym, w ramach rządu, współpracujemy. Natomiast są różnice między nami. Negocjujemy lub zajmujemy inne stanowisko. Tak było w sprawie np. KPO. Nie poparliśmy też decyzji w sprawie Fit for 55. Różni nas program, ale personalnie mamy dobre relacje.
Jak pan spędzi święta wielkanocne?
- Zawsze spędzam święta rodzinnie. Przekazuję dzieciom tradycje, których uczyłem się od dziadków. Zaczynamy zawsze od Pisma Świętego. Chcę, aby mój starszy syn obejrzał „Pasję” Mela Gibsona. Chcę, by święta miały element duchowy, co ważne podczas naszej „przejażdżki przez ten świat”. Chciałbym przy okazji życzyć redakcji „SE” i wszystkim widzom oraz czytelnikom zdrowych, radosnych świąt wielkanocnych, aby zmartwychwstanie Chrystusa wniosło nadzieję w nasze życie.
Rozmawiał: Kamil Szewczyk