"Super Express": - Pamięta pan piosenkę Andrzeja Rosiewicza o tym, że "wystarczą cztery Ziobra i Polska będzie dobra"?
Zbigniew Ziobro: - Pamiętam.
- I ile tych Ziobrów już jest?
- W Solidarnej Polsce razem ze mną jest trzech.
- Realizuje pan program polityczny Andrzeja Rosiewicza?
- Żartobliwie można tak powiedzieć. A tak naprawdę oni znaleźli się w Sejmie z list PiS. Ciekawostką jest to, że w tym samym czasie kandydowało oprócz Jarosława Kaczyńskiego dwóch Kaczyńskich i żaden nie znalazł się w Sejmie. Okazuje się więc, że nazwisko Ziobro było w PiS mocniejszą marką niż nazwisko Kaczyński.
- A do Parlamentu Europejskiego ilu Ziobrów będzie startowało? Pan wystartuje?
- Wszystko wskazuje na to, że będę startował. Jeśli partia zadecyduje inaczej, to może się zmienić, bo zapadła też wstępna uchwała, że mam startować na prezydenta.
- Pan by wolał na prezydenta czy do PE?
- Tak naprawdę te wybory ze sobą nie kolidują. Najpierw są do Europarlamentu, a rok później prezydenckie. Istotą demokracji jest to, że politycy muszą uzyskiwać potwierdzenie swojego poparcia od wyborców, dlatego zapewne wystartuję już w tych wcześniejszych. Na pewno ważniejsza jest dla mnie polityka krajowa, choć w PE warto było być...
- Dla pieniędzy? W końcu zarabiacie trzy razy więcej niż krajowi parlamentarzyści.
- Dla pieniędzy tak, ale tych, które Polska otrzymuje z Komisji Europejskiej. Także żeby wiedzieć, jak pod płaszczykiem pięknych haseł UE realizuje swoje interesy. I jak te interesy realizują kosztem Polski Niemcy, Francja czy Wielka Brytania. Można wykorzystać taką wiedzę z zyskiem dla naszego kraju. Co do pieniędzy, które zarabia się w PE, to Solidarna Polska jest jedyną partią w polskim parlamencie, która utrzymuje się jedynie ze składek członkowskich.
- Nie dostajecie dotacji z budżetu?
- Nie, i nie ukrywam, że my jako europarlamentarzyści w największym stopniu dajemy na partię nasze prywatne pieniądze.
- A pan jest za dotacjami?
- Przeciwko.
- Jak zdobędziecie władzę, to skończycie z nimi?
- Tak, bo nasze działanie pokazuje, że można być w polityce, nie mając dotacji. Oczywiście, można je sobie wyobrazić, ale one powinny funkcjonować w zupełnie inny sposób i być wykorzystywane wyłącznie do celów eksperckich.
- Proste pytanie - Kazimierz Ziobro, wasz kandydat na Podkarpaciu, był z PZPR?
- Kiedy w sondażach przedwyborczych mieliśmy 20 proc., PiS zaczęło kampanię, w której twierdziło, że Kazimierz Ziobro nie tworzył w latach 80. Solidarności, ale współpracował wtedy z komunistami. Był w PZPR. To nieprawda.
- Wy mówiliście, że w ogóle nie był w PZPR.
- Na pewno nie był wówczas, gdy tworzyła się Solidarność, członkiem PZPR i był wtedy bohaterem.
- Mówi pan, że na pewno nie był wówczas, czyli był czy nie?
- Chciałbym spotkać się w tej sprawie z panem Kazimierzem Ziobrę...
- Nie jesteście pewni swojego człowieka?
- Jesteśmy pewni, że musimy usłyszeć jego opinię, kiedy wróci...
- Ale minęły już dwa tygodnie od wyborów.
- Nie miałem jeszcze okazji się z nim spotkać.
- A gdzie on jest?
- Jest u siebie na Podkarpaciu. Mocno przeżył tę nagonkę...
- Przecież są telefony komórkowe. Nie mógł pan do niego zadzwonić?
- Uszanowaliśmy sytuację starszego człowieka, który został poddany gigantycznej nagonce. To, co zrobiło środowisko "Gazety Polskiej" i PiS...
- Ależ polityka to jest brutalna gra. Pan o tym wie.
- Warto wiedzieć, że "Gazeta Polska Codziennie" jest wydawana przez spółkę, w której władzach są Ryszard Czarnecki, sekretarka Jarosława Kaczyńskiego, jego osobisty kierowca.
- Wymarzona sytuacja, w której ma się wpływ na gazetę...
- W taki sposób ma się bezpośrednią kontrolę nad gazetą. I ta gazeta przeprowadziła w ostatnich dniach frontalny atak, w którym postawiła fałszywe zarzuty.
- Ale wasz język się zmienił. Jeszcze niedawno mówiliście, że Kazimierz Ziobro na pewno nie był w PZPR, a teraz pan mówi, że musi pan z nim porozmawiać.
- Byłem przekonany, że nie był, i to jest prawda. Tak samo uważam, że jeżeli ktoś był w PZPR, wcale nie musi oznaczać dla niego czegoś dramatycznego. Nawet w kierownictwie PiS jest wiele osób, które były w PZPR.
- Adam Lipiński tłumaczył w "Super Expressie", że mogą mieć taką przeszłość, o ile nie byli członkami systemu represji i nie sprawowali kierowniczych funkcji.
- Właśnie, bo przecież członkami PZPR byli panowie Jasiński, Koszczewski, Łopiński czy Gil. To najwyższe władze PiS. Jeżeli więc Kazimierz Ziobro był członkiem PZPR wcześniej, to nie jest to samo w sobie kompromitujące.
- W każdym razie akcja PiS okazała się skuteczna. Podobno stał za nią Adam Hofman. Postać niejednoznaczna, która potrafi być nieco wulgarna, jak pokazał to film z Podkarpacia, ale też bardzo skuteczna politycznie, skoro zbił wasze notowania z 20 do 11 proc.
- Nie wiem, czy on za tym stał.
- Mówią, że tak.
- Na pewno osobista kultura ma swoje znaczenie szczególnie w partii, która odwołuje się do wartości.
- Ponieważ polityka jest brutalna, zadam brutalne pytanie - chciałby go pan mieć po swojej stronie?
- Nie chciałbym. Uważam, że Adam Hofman powinien był wysłany przez prezesa Kaczyńskiego do Canossy i zastanowić się nad swoimi zachowaniami.
- Taką pół-Canossę robił już publicznie.
- Pan prezes Kaczyński mimo swoich zapewnień, że jest tak czuły na szacunek dla kobiet, pokazywał się z Adamem Hofmanem na Jasnej Górze. To też pytanie, czy można przymknąć oko na pewne drastyczne zachowania w sferze kultury w imię skuteczności politycznej.
- Zadałem to pytanie po to, by zapytać, czy możliwa jest współpraca Solidarnej Polski z PiS. A padają z obu stron bardzo ostre słowa.
- Z całą pewnością tego rodzaju metody, które stosuje PiS wobec nas...
- PiS chce was zabić?
- Tak. Rzeczywiście, strategia Jarosława Kaczyńskiego jest taka, że chce nas zabić. Oczywiście w sensie politycznym.
- Jeśli uzyskacie dobry wynik w wyborach, to mimo wszystko moglibyście z PiS współpracować?
- Przyszłość jest kwestią otwartą. Nam chodzi o Polskę, natomiast Jarosław Kaczyński ma na celu interes własnej partii i własnego środowiska. Chce mieć monopol na polskiej prawicy.
- A jak się panu podoba akcja PiS zachęcająca do udziału w referendum warszawskim, w której wykorzystuje symbole z Powstania Warszawskiego?
- Nie podoba mi się.
- Czyli jest pan za Hanną Gronkiewicz-Waltz?
- Nie, jako Solidarna Polska angażujemy się w to referendum i jesteśmy za jej odwołaniem. Natomiast jestem przeciwny temu, aby bezcześcić symbole uświęcone krwią warszawiaków. Jest jednak różnica między działalnością gestapo w alei Szucha a działalnością pani Gronkiewicz-Waltz. Jest różnica w poświęceniu tych, którzy pójdą na referendum, a tych, którzy z bronią w ręku walczyli z niemieckim okupantem.
- Lech Wałęsa chce połączenia Polski z Niemcami. Można te słowa traktować poważnie? Jarosław Kaczyński twierdzi, że nie.
- Akurat w tej kwestii zgodzę się z prezesem PiS. Trudno bowiem traktować takie poglądy poważnie. Wiadomo, że idea państwa europejskiego czy wspólnego państwa polsko-niemieckiego, to jedno i drugie jest wielką abstrakcją. Niemniej idea Lecha Wałęsy to w ogóle jakiś odlot. Chyba wszyscy to wiedzą i wszyscy podchodzą do tego z przymrużeniem oka.
Zbigniew Ziobro
Przewodniczący Solidarnej Polski