Zbigniew Ziobro

i

Autor: Jakub Orzechowski

Zbigniew Ziobro: Kaczyński zrozumiał swój błąd

2012-04-23 4:00

O tym, czy Jarosław Kaczyński naprawdę chce pojednania na prawicy i dlaczego politycy Solidarnej Polski nie wrócą do PiS, mówią politycy obu partii - Joachim Brudziński i Zbigniew Ziobro

"Super Express": - Sobotni marsz środowisk konserwatywnych odbył się w obronie TV Trwam czy raczej w intencji pojednania na prawicy?

Zbigniew Ziobro: - Kilkadziesiąt tysięcy Polaków przyjechało wyrazić swój sprzeciw wobec ograniczania wolności słowa przez prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska. Odmowa przyznania telewizji Trwam miejsca na multipleksie nie ma podstaw, to dyskryminacja. Bardzo boleję, że ten marsz, który był obroną wolności słowa, Jarosław Kaczyński usiłował zamienić w wiec polityczny PiS.

- Jakkolwiek by było, wybaczyliście sobie. Więc chyba dobrze się stało.

- Niedobrze się stało, że główne przesłanie, czyli ograniczanie wolności mediów w Polsce, które przez cały weekend powinno wybrzmiewać w mediach po marszu, gdzieś zniknęło. A przecież Jarosław mógł swoje słowa skierować do mnie w dowolnym innym momencie, co nie zaszkodziłoby przesłaniu marszu.

- W takim razie odrzuca pan wezwanie do współpracy?

- Trochę już zachrypniętym głosem, ale odpowiedziałem Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w sprawach ważnych dla Polski byliśmy i jesteśmy razem, bo są zagadnienia, w których trzeba działać wspólnie. Trzeba jednak iść własnymi drogami, bo są między nami istotne różnice.

- Czyli jako osobne partie?

- Doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że kiedy prawica rządziła w 2005 roku, nie było jedności rozumianej jako monopol. Wtedy była dwie partie i to pozwoliło stworzyć koalicję rządową. Dwie partie się mobilizowały w uczciwej konkurencji i nie było gnuśności. To przyniosło sukces. Monopol, czyli jedność prawicy, jaką w ostatnich sześciu wyborach miał Jarosław Kaczyński, za każdym razie kończyła się przegraną. Skutkiem takiej jedności Platforma może kontynuować swoje nieudolne rządy.

- A może po prostu nie odpowiada panu rola syna marnotrawnego, którą narzucił panu prezes?

- Syn marnotrawny porzucił swój dom, tymczasem Jarosław Kaczyński bezpodstawnie wyrzucił mnie i moich kolegów z PiS za burtę, licząc, że utoniemy. Myślę, że dziś prezes PiS, widząc rosnące poparcie dla Solidarnej Polski, zrozumiał, że popełnił błąd. Dlatego proponujemy partnerską współpracę w ważnych polskich sprawach.

- Kaczyński stawia was trochę w sytuacji - albo się opamiętacie i wrócicie, albo odrzucicie wyciągniętą rękę i wyjdziecie na zdrajców prawicy. Zastawił na was pułapkę?

- Zastawianie pułapek i szukanie zdrajców po prawej stronie to prowadzenie wojny, a to nie mój styl. Jesteśmy gotowi do współpracy, jednak różnimy się z PiS. My nie chcemy wojny z Rosją, dzielenia Polaków. Nie chcemy wspierania najbogatszych kosztem średnio i słabiej zarabiających Polaków, co zrobił Jarosław Kaczyński, gdy był premierem. Nie chcemy traktatu lizbońskiego czy wspierania energetyki jądrowej kosztem wykorzystania naszego węgla i gazu łupkowego, co robi dziś PiS. To nas różni, dlatego idziemy swoją drogą. Nie wykluczam jednak w przyszłości koalicji z PiS po wygranej w wyborach.

- Czyli przejęcie rządów?

- Dziś takim celem jest obrona pluralizmu mediów, a w przyszłości współrządzenie.

Zbigniew Ziobro

Przewodniczący Solidarnej Polski