"Super Express": - Andrzej Z. "Słowik" i Ryszard Bogucki uznani za niewinnych podżegania do zabójstwa gen. Papały. To porażka prokuratury. I pojawiła się sugestia, że śledztwo prowadzono pod tezę. Także pańską, gdyż chciał pan na siłę powiązać zabójców z lewicą...
Zbigniew Ziobro: - Prokuratorem generalnym zostałem siedem lat po tej zbrodni. Wcześniej popełniono w tej sprawie wiele kardynalnych błędów, których nie dało się nadrobić. Świadkowie ginęli, materiał dowodowy był niezabezpieczany itd. Jednak sugestie pod moim adresem są absurdalne.
- Dlaczego?
- Gdyż zarzuty wobec "Słowika", Boguckiego i Edwarda Mazura zostały postawione jeszcze za rządów SLD. Wtedy wystosowano też wniosek o ekstradycję Mazura z USA. Na długo przed moim przyjściem. Sprowadzenie Mazura do Polski było zasadne i dlatego popierałem ten wniosek.
- Sąd uznał jednak "Słowika" i Boguckiego za niewinnych...
- Gdyż sąd musi interpretować wątpliwości na korzyść oskarżonych. W swoim czasie sądy decydowały się jednak na areszty wobec "Słowika" i Boguckiego w tej sprawie. Uznawały zatem wagę materiału dowodowego. SLD może się to nie podobać, ale chore, patologiczne relacje między światem gangsterskim, politykami lewicy i biznesem w latach 90. są faktem. To jest w aktach, nikt tego nie podważa. To nie była hipoteza wzięta z sufitu.
- Dlaczego zatem materiał dowodowy okazał się tak słaby?
- To pokłosie wielu błędów, do których doszło w sprawie gen. Papały już na początku. Przy zbieraniu dowodów na miejscu przestępstwa pojawiły się różne osoby, które nawet bezwiednie mogły zacierać ślady. Politycy, ale też Edward Mazur. Sprawa gen. Papały pokazuje niestety problem braku specjalizacji i umiejętności prokuratorów nieradzących sobie z przestępcami. Dopóki nie będziemy przygotowywać ich do profesjonalnego prowadzenia śledztw, to będą popełniali błędy.
- Błędy tak, ale tu sąd postawił zarzut manipulacji dowodami, "pod tezę". To też wynika z niekompetencji?
- Raczej tak, ale w dużej mierze także ze zurzędniczenia prokuratury. Podejścia, w którym dba się o statystykę, a nie jakość śledztw. Jeżeli tak miałaby wyglądać prokuratura, to lepiej, gdyby ją zlikwidować i wyposażyć policję w dodatkowe uprawnienia.
- Rezygnacja z rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości coś by zmieniła?
- To jest ważne, ale nie najważniejsze. Ustawa przygotowana przez PO pozbawiła prokuratora generalnego możliwości wpływania na prokuratorów. Po tej tzw. "reformie" prokuratura stała się biurokratyczną, "rozlazłą babą". Są rzetelni i uczciwi prokuratorzy, ale są wycofani do drugiego szeregu. Skupienie funkcji w osobie ministra sprawiedliwości dawało mu lepszą pozycję dyscyplinowania prokuratorów. Dziś prokurator generalny jest wskazywany przez swoich kolegów i staje się ich zakładnikiem. Najważniejsze jest jednak coś innego.
- Co?
- Specjalizacja i profesjonalizacja prokuratury. Zacząłem wprowadzać w życie, będąc ministrem, a PO z tego zrezygnowała. Chodzi o wydzielenie wyspecjalizowanego pionu w prokuraturze do walki ze zorganizowaną przestępczością, podlegający zastępcy prokuratora generalnego. Bez specjalizacji nie będzie sukcesów. Bardziej doświadczeni prokuratorzy prowadzący najważniejsze sprawy mieliby do dyspozycji najlepszych ekspertów, podlegaliby stałym szkoleniom.
- Taka superprokuratura...
- Ależ to nie jest nic nadzwyczajnego. Taka specjalna struktura istnieje w wielu krajach na świecie. Na to zdecydowała się w Polsce policja, tworząc Centralne Biuro Śledcze. I to był duży sukces. Bez tego prokuratura była i będzie archaiczna. Nie możemy udawać, że jeden prokurator może znać się i zajmować wszystkimi rodzajami przestępstw. Sprawy Papały, "samobójstwa" Sekuły, Jaroszewiczów, Olewnika i wiele innych pokazują, że dziś prokuratura skutecznie może zajmować się alkoholowymi lub małżeńskimi awanturami, a nie walką z zawodowymi, najroźniejszymi przestępcami.
Zbigniew Ziobro
Szef Solidarnej Polski, były minister sprawiedliwości