Zbigniew Ziobro: Chciałbym być znów ministrem sprawiedliwości WYWIAD

2011-10-03 14:59

Zdziwiłbym się, gdyby Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało, ponieważ obecny rząd jest kompletnie nieudolny - mówi w "Super Expressowi" Zbigniew Ziobro

"Super Express": - Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ostatnio kilka ustaw budzących wiele poważnych wątpliwości wśród konstytucjonalistów. To m.in. zaostrzenie przepisów o dostępie do informacji publicznej, nowe, rygorystyczne prawo stadionowe czy ustawa pozwalająca na wprowadzenie stanu wojennego np. w razie ataku na Polskę w cyberprzestrzeni. Czy ten pakiet ustaw wzmacnia naszą demokrację?

Zbigniew Ziobro: - To zaskakujące, że Platforma Obywatelska tuż przed wyborami zdecydowała się na pakiet ustaw, które są antyobywatelskie i w radykalnym stopniu ograniczają nasze prawo do informacji. Polacy nie będą mogli swobodnie poruszać się w przestrzeni państwa demokratycznego! Gdyby takie ustawy przeprowadzał rząd PiS, zostałby natychmiast oskarżony o budowanie państwa totalitarnego. A dziś PO robi to niemal bez żadnych konsekwencji. Niektóre rozwiązania wręcz szkodzą naszej młodej demokracji. W mojej ocenie polski obywatel powinien mieć szeroki dostęp do publicznej informacji. I dlatego powinniśmy go rozszerzać, a nie, jak robi to Platforma, mocno ograniczać.

- Przejdźmy do szokujących informacji o wynikach z sekcji zwłok Zbigniewa Wassermanna. Rozbieżność między polską a rosyjską wersją jest olbrzymia…

- Te wiadomości potwierdzają tylko słuszne prawo rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, które domagały się sekcji zwłok. Rozbieżności stawiają w bardzo złym świetle polityków PO, którzy publicznie kpili sobie z rodzin, mimo że były podstawy, by takie sekcje zwłok przeprowadzić. Rosjanie są skrajnie nierzetelni. Premier Donald Tusk i prezydent Bronisław Komorowski, oddając w ich ręce śledztwo, popełnili niewybaczalny błąd. Nie było to przecież zwykłe śledztwo - dotyczyło głowy polskiego państwa, Lecha Kaczyńskiego, dowódców sił zbrojnych czy wielu bardzo ważnych i cenionych ludzi.

- Rozumiem, że pana ocena państwa polskiego pod rządami PO i premiera Donalda Tuska wypada jednoznacznie negatywnie?

- Przede wszystkim razi skrajny nieprofesjonalizm. Już nie mówię o obietnicach, które Tusk składał i się z nich nie wywiązał. Ale uderza na każdym kroku, wszędzie gdzie się nie spojrzy, brak kompetencji, razi nieudolność rządu. Ta ekipa stawia tylko i wyłącznie na propagandę i modny dziś PR.

- Jednak premier wyszedł do ludzi, jeździ po Polsce, spotyka się z wyborcami…

- Nie miejmy złudzeń. Mam nadzieję, że nie dowożą tam podstawionych ludzi autobusami, choć znając PR-owskie sztuczki rządu, to bardzo prawdopodobne. Jeśli więc byłoby tak, jak mówię, to w wykonaniu premiera mielibyśmy do czynienia z fikcją na użytek propagandy. A jak się czasem trafi jakaś przypadkowa osoba, która zada niewygodne pytanie, to później Tusk szybko ucieka. Przypomnę tylko rolnika, który postawił przed premierem ważne pytanie: ,,jak żyć?".

- PiS w sondażach jest ciągle za PO. Wierzy pan w zwycięstwo?

- Zdziwiłbym się, gdyby Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało, ponieważ obecny rząd jest kompletnie nieudolny. Konsekwencje tej nieudolności coraz bardziej odczuwają zwykli ludzie. Nadszedł czas, by to PiS wygrało wybory i wzięło wreszcie odpowiedzialność za sprawy polskiego państwa.

- Liczycie, że szalę zwycięstwa przechylą ludzie młodzi? W 2007 r. ich głosy zdecydowały o wygranej PO.

- Wielu młodych przekonało się, że Donald Tusk jest typem cyrkowego iluzjonisty i magika, który opowiada bajeczki. Młodzi ludzie czują się oszukani przez PO, więc spodziewam się, że niemała ich część zagłosuje na PiS.

- PiS zarzuca się, że nie ma zdolności koalicyjnych. Z kim będziecie rządzić?

- Dziś możemy tylko spekulować, jednak nie można wykluczyć, że po przegranej PO pęknie i powstanie jakaś nowa jakość w parlamencie z tych posłów, którzy odejdą z partii Donalda Tuska. Być może dojdzie też do zmiany przywództwa w Platformie.

- Koalicja z PSL?

- To też jest jakiś wariant, którego nie można wykluczyć. Jednak rozstrzyganie tego teraz jest przedwczesne.

- Dlaczego nie widać pana w kampanii u boku prezesa Jarosława Kaczyńskiego?

- Cały czas jestem obecny w kampanii, nieustannie pracuję, jeżdżę po Polsce. Każdego dnia jestem na kilku spotkaniach, codziennie w innym miejscu kraju. Gdyby wszyscy jeździli z liderami partyjnymi: Jarosławem Kaczyńskim, Donaldem Tuskiem czy Grzegorzem Napieralskim, kampania nie byłaby efektywna. Jej siła polega na tym, że partia ma więcej znanych twarzy i wykorzystuje je równolegle, a nie kumuluje na tych samych spotkaniach, bo to byłoby nieskuteczne.

- A może to wynik poważnych różnic między panem a Jarosławem Kaczyńskim?

- Jak PO się sypie, pojawiają się medialne spekulacje o Kaczyńskim… Tego rodzaju spekulacje to stara śpiewka mediów…

- Jakie są naprawdę relacje między panem a prezesem?

- Jarosław Kaczyński jest prezesem PiS i bardzo chciałbym, żeby został premierem. Ciężko na to pracuje w obecnej kampanii. W Polsce rządzi PO, marnotrawione są pieniądze europejskie, marnotrawione jest bogactwo gazu łupkowego, który w 20 proc. posiadają już Rosjanie, a media zajmują się opozycją…

- PiS słusznie nie eksponuje tematu katastrofy smoleńskiej?

- PiS podejmuje wszystkie sprawy, które są ważne dla ludzi. Naszym obowiązkiem jest zajmowanie się tematami, które mają pierwszoplanowe znaczenie dla życia Polaków, co nie zmienia faktu, że katastrofę smoleńską też trzeba będzie wyjaśnić w detalach, ale to już po wyborach.

- Ale to pan najmocniej i jako pierwszy atakował sztab Jarosława Kaczyńskiego za pomijanie Smoleńska w ostatniej kampanii prezydenckiej. Twierdził pan, że dlatego Kaczyński przegrał.

- To nieprawda, odpowiedziałem wtedy na otwarty list Marka Migalskiego. Pamiętajmy, że była wtedy zupełnie inna atmosfera w kraju i towarzyszyły temu emocje. Zawsze uważałem łagodną formę kampanii PiS w ostatnich wyborach prezydenckich za właściwe działanie. To była dobra linia. Twierdziłem jedynie, że brak merytorycznej polemiki z Bronisławem Komorowskim był błędem. W czasie kampanii nie można koncentrować się tylko na robieniu min. W jej trakcie należy formułować jasny przekaz. Tego mi zabrakło.

- Czy obecnie wspiera pan tylko liderów list?

- Nie tylko. Wspomagam całą drużynę PiS. Niedawno odwiedziłem Lubelszczyznę, gdzie wspierałem kandydaturę Jarosława Żaczka, który startuje z ósmego miejsca w tym okręgu. Byłem też we Wrocławiu, skąd z czternastej pozycji kandyduje prof. Orion-Jędrysek, o którym można powiedzieć, że jest odkrywcą gazu łupkowego w Polsce.

- W samej kampanii też przez jakiś czas pan nie uczestniczył…

- To sprawa prywatna. Nie chciałbym tego tematu rozwijać. Powiem tylko, że w tym okresie musiałem swój czas poświęcić małżonce, która już na szczęście wraca do zdrowia.

- Kiedy przyjdzie na świat pana dziecko?

- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Jaś urodzi się w połowie listopada.

- Wróćmy do wielkiej polityki. W Radiu Maryja pojawiają się znani kandydaci z frakcji "ziobrystów", m.in. Andrzej Duda, Dariusz Barski czy Bogdan Święczkowski. Radio Maryja wspiera w tej kampanii ,,ziobrystów"?

- Nie. Audycja w Radiu Maryja dotyczyła polskiego wymiaru sprawiedliwości. Wymienione przez pana osoby były moimi bliskimi współpracownikami za czasów, kiedy piastowałem urząd ministra sprawiedliwości. Mają ogromną wiedzę i dlatego zostali zaproszeni.

- To dobrze, że były szef ABW Bogdan Święczkowski kandyduje do Sejmu z Wałbrzycha? Pojawiły się komentarze, że byli szefowie służb jako posłowie zakłócą prace komisji ds. służb specjalnych.

- To absurd. PO pozbyła się z prokuratury wielu bardzo doświadczonych osób. Lepiej, żeby pracowali dla państwa. Święczkowski, jako człowiek kompetentny, znający mechanizmy funkcjonowania prokuratury i służb specjalnych, jest dobrze przygotowany do pracy w takiej komisji. Swą wiedzę może wykorzystać dla dobra Rzeczypospolitej. Przypomnijmy, że w Wałbrzychu PO była uwikłana w aferę korupcyjną. Bardzo dobrze, że Bogdan Święczkowski kandyduje z Wałbrzycha. Dziwić może PO i kandydatura Waldy Dzikowskiego. Prokuratura chciała mu zarzucić korupcję, a jego koledzy Tusk i Schetyna zapewnili bezkarność, głosując za nieuchylaniem mu immunitetu.

- Czy PiS chce wprowadzić w Polsce rządy na wzór premiera Viktora Orbana, który naruszył na Węgrzech interesy bogatych i mocno scentralizował państwo?

- Wszystko zależy od wyniku wyborów. Jestem zwolennikiem drogi Orbana. Kibicuję mu.

- Jak pan ocenia polską prezydencję w wykonaniu rządu Donalda Tuska?

- Donald Tusk zmarnował okazję, jaką dała mu prezydencja. Robi tylko propagandę, wydając ogromne kwoty na promocję swojego rządu. A mógł wykorzystać ją np. do tego, by Unia Europejska przyznała Polsce pieniądze na promowanie wydobycia gazu łupkowego. Nie zrobił tego. Tusk mógł też wykorzystać prezydencję w ważnych sprawach dla polskich rolników, którzy w UE są pokrzywdzeni i otrzymują dużo niższe stawki w dopłatach do hektara w porównaniu z rolnikami z Francji czy Niemiec. Tego też nie zrobił. W sposób nieprzemyślany podpisał pakiet klimatyczny, który jest zabójczy dla naszego przemysłu. Donald Tusk trwoni kolejną okazję zrobienia czegoś dobrego dla Polski, dlatego ten rząd i tego premiera trzeba jak najszybciej zmienić.

- Chciałby pan wrócić do rządu?

- Chciałbym być ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym.

- Co pan sądzi o występach w publicznej TV słynnego Nergala, który publicznie podarł Biblię?

- To skandal…

- Minister Nowak z Kancelarii Prezydenta nazwał go swoim ziomalem…

- To kompromitująca wypowiedź. Pokazuje, kim jest pan Nowak, minister w Kancelarii Prezydenta RP.

- Jaki przewiduje pan wynik wyborczy dla PiS?

- Nie jestem wróżką. Zamierzam do końca kampanii ciężko pracować dla jak najlepszego wyniku wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.

Zbigniew Ziobro,