"Super Express": - PiS dopiął swego i oficerowie LWP mają być pozbawiani stopni. Generałami mają przestać być ludzie tacy jak Wojciech Jaruzelski czy Czesław Kiszczak. Jako człowiek, który poświęcił sporą część życia na walkę z nimi, czuje pan satysfakcję?
Zbigniew Janas: - Szczerze?
- Tylko szczere odpowiedzi są ciekawe.
- Nie mam żadnej satysfakcji z tego powodu. Nie odczuwam żadnej radości.
- Ani odrobiny?
- Nie. Owszem, gdybym ich dopadł wtedy, gdy działałem w podziemiu, kiedy aresztowali moich przyjaciół i rodzinę, to zapewniam, że nie tylko na degradacji by się skończyło. Ale teraz, kiedy nie żyją, trudno mieć jakąkolwiek satysfakcję, że ktoś pozbawia ich stopni generalskich. Co więcej, zostali pokonani i wszystko, co reprezentowali, na szczęście dawno już odeszło. Jasne, był czas, że byli moimi wrogami, ale nie zapominam też, w jaki sposób wyszliśmy z tego systemu i jaką rolę tu odegrali.
- Są jednak głosy, że byli to ludzie, którzy wyrządzili wiele krzywd i choćby czysto symbolicznie należy ich zdegradować, bo fakt, że nadal określa się ich mianem generałów, to hańba dla polskiego munduru.
- A proszę bardzo, niech ich degradują. Ale nie w moim imieniu. Ja z tym nie chcę mieć nic wspólnego.
- Inny wydźwięk ta degradacja miałaby, gdyby jeszcze żyli?
- Wtedy przynajmniej odbyłby się jakiś sąd nad ich drogą ideową. A teraz? To już za późno. Tym bardziej że i Jaruzelski, i Kiszczak nie są w polskiej historii jednoznacznymi postaciami.
- Wie pan, że dla wielu są jednoznacznie źli.
- Oczywiście. Ale ja nie zapomnę przełomu. Jasne, jedni oceniają wydarzenia 1989 r. tak, inni inaczej. Ale moim zdaniem droga, jaką obraliśmy przy wychodzeniu z systemu komunistycznego, była jednym najlepszych rozwiązań, które były dostępne. To była chyba pierwsza w historii rewolucja - bo to, co się wtedy działo, miało wszelkie cechy rewolucji - bez rozlewu krwi. Fakt, że obeszła się ona bez ofiar, to także zasługa tych ludzi.
- Pana zdaniem degradacja Jaruzelskiego i Kiszczaka może sprawić, że ich rola w dziejach polski będzie odbierana jakoś inaczej niż do tej pory? A może historia zrobi swoje i jednoznacznie ich oceni i bez tego?
- No właśnie, historia nie oceni ich jednoznacznie. Jeśli potraktujemy historię uczciwie i nie będziemy jej traktować jako bata na przeciwników politycznych, to obraz Jaruzelskiego i Kiszczaka będzie złożony. Oczywiście, nie ma wątpliwości, że swoje mieli za uszami. Na pewno nie byli żadnymi aniołami i narobili wielu ludziom wiele krzywdy. Z drugiej jednak strony ich rola w 1989 r. każe na nich spojrzeć w sposób niejednoznaczny. To powie każdy poważny historyk.
- Ale nie tylko Jaruzelski czy Kiszczak będą objęci tą ustawą. Dużo kontrowersji budzi choćby osoba Mirosława Hermaszewskiego, którego generalskiego stopnia rząd chce pozbawić za jego udział we WRON. Jak pan się do tego odnosi?
- To dokładnie ta pułapka, w którą wpycha nas ta ustawa. Ustawa pisana zresztą pod publiczkę, pod wyborców PiS. Niech się w to bawią. Mam po prostu nadzieję, że takie działania zostaną ostatecznie negatywnie ocenione. Dla mnie ta ustawa to idiotyczny ruch, który znów wprowadza niepotrzebne podziały. Znam pana generała Hermaszewskiego i bardzo go szanuję. Co więcej, działam w środowisku pilotów i wiem, że cieszy się on wśród nich ogromnym autorytetem. Owszem, był we WRON, uważaliśmy go za wroga, ale jak już mówiłem, nie mam w sobie żadnej agresji wobec pokonanych wrogów.
ZOBACZ TAKŻE: Kiszczak i Jaruzelski bez stopni GENERALSKICH? Rząd przyjął projekt ustawy degradacyjnej