Zbigniew Jakubas: To nie ja stoję za taśmami

2014-06-24 4:00

"Super Express": - Tygodnik "Wprost" mówi, że nagrania dostarczył im biznesmen. To pan?

Zbigniew Jakubas: - Nie, to nie ja stoję za taśmami. Bzdura kompletna. Moim zdaniem to nie mogła być zresztą jedna osoba. To za dobrze zorganizowane, za dużo nagrań, to robili zawodowcy. Agencje na rynku nie mają takich zasobów. To, co mnie jednak irytuje, to nacisk na to, "kto nagrał". To ważne, ale najważniejsze jest jednak to, co te nagrania obnażyły. W jaki sposób podejmuje się decyzje w naszym państwie.

- I przeciwko komu. Przeciwko opozycji, tzw. tłustym misiom...

- Minister rządu i prezes NBP mówią, że chcą stworzyć "pałę" na kogoś. Ta sprawa mnie dotyka i nie jest to przyjemne. Znalazłem się w tym maglu nie ze swojej winy. I to na 25-lecie naszego państwa! Nie jest tak, że politycy w ciągu tych 25 lat obywatelom tylko przeszkadzali. Bywało przeciwnie. Myślę np. o Leszku Balcerowiczu, który uratował nas m.in. przed hiperinflacją. Swoją odwagą pomógł Leszek Miller, obniżając podatek CIT. A miał przeciwników nawet wewnątrz SLD. Co więcej, Jarosławowi Kaczyńskiemu gospodarka też zawdzięcza dużo! Rządy PiS były męczące psychicznie, ale Kaczyński jednak poważnie ograniczył korupcję i walczył z tym układem, który jak się okazuje wciąż działa.

Zobacz też: Afera taśmowa. Wprost ujawnił nowe nagrania! Mamy pełny zapis z taśm ZDJĘCIA

- Kaczyński miał rację?

- Chcę być obiektywny, że w tym miał rację i wciąż ma rację.

- No to pan sobie znów zapunktował u Platformy i Donalda Tuska.

- To nie jest tak, że przez te siedem lat Platformie i premierowi nic nie wyszło. Było wiele dobrego, mamy gigantyczny sukces. W PO jest wielu wspaniałych ludzi. Ale naprawdę po wszystkich spodziewałbym się tego typu myślenia ujawnionego w nagraniach, ale nie po ministrach PO!

- Jakiego typu?

- Ministrów z mentalnością rodem z komuny, którzy jak ktoś wyrośnie, to chcą mu uciąć łeb. Chciałbym wierzyć, że inni ministrowie w tym rządzie nie działają i nie myślą tak jak minister Sienkiewicz. Może jestem naiwny.

- Naiwni nie dochodzą do takiego majątku jak pan.

- Widzi pan, może to naiwność, ale do niedawna wierzyłem, że te wszystkie kontrole w ciągu minionego 1,5 roku, te wizyty ABW, że to wszystko jest zbiegiem okoliczności. Z nagrań wynika, że kontrolę w sprawie ministra Nowaka zablokowano, a u mnie minister Sienkiewicz jak jakiś car nasyła i mówi, że może łaskawie cofnie, jak zmienię podejście. Chcę wierzyć, że za takimi knowaniami nie stoi bezpośrednio premier Tusk.

- Wierzy pan, że w partiach typu Platformy takie rzeczy dzieją się bez wiedzy lidera?

- Myślę, że była to radosna twórczość jego ministrów. Partia, rząd... To za duży organizm, by szef o wszystkim wiedział.

- Skoro minister Sienkiewicz nie działał w imieniu premiera, to dlaczego Donald Tusk go nie zdymisjonował?

- Myślę, że to błąd. Donald Tusk był lubiany przez media, miał taryfę ulgową, wybaczały mu wszystko. Stracił czujność.

- Premier powiedział, że na taśmach nie ma niczego skandalicznego.

- Ten drwiący ton i późniejsza akcja ABW we "Wprost" to były kolejne błędy. Nie obserwuję z jakąś troską tego, co się dzieje w PO, ale dzieje się tam źle. Sprawa Schetyny, namaszczanie Protasiewicza, który po chwili pali premiera i samego siebie w skrajnie prymitywny sposób... Donalda Tuska zawiodły osoby z najbliższego otoczenia, które zachowały się jak najgorsi ludzie władzy znani z Rosji Putina.

- Dlaczego?

- Może się zapomnieli? Może dwie kadencje u władzy to na polskie warunki za dużo? Już w drugim, trzecim roku rządów politykom wydaje się, że są tak duzi i nietykalni... Nie wiem, co na nich tak działa, że mówiąc brutalnie, głupieją. To jeżdżenie przez miasto na kogutach? Dziwne, to przecież wykształceni ludzie.

- Dlaczego premier nie widzi niczego skandalicznego w treści tych rozmów?

- To załamujące, bo sugeruje, że premier Tusk uważa, że można pójść "z pałą" na każdego przedsiębiorcę. Apeluję zatem do wszystkich, których w ostatnich latach zniszczyły kontrole i działania polityków, urzędników. Może to nie były przypadki? Wydaje mi się, że teraz premier Tusk nie ma już wyboru w sprawie jednej czy dwóch dymisji. To musi być szersze. Bo taka sytuacja, jeżeli się ciągnie, to musi ją przeciąć.

- Czyli przyspieszone wybory. Nie boi się pan, że ci sami ludzie dostaną trzecią kadencję i dopiero ukręcą na pana bat?

- Przyszła koalicja będzie już co najmniej trójpartyjna. To będzie lepsza sytuacja, bo dziś mamy partię dominująca z listkiem figowym. I mam nadzieję, że to pozwoli na inne zachowania. Leszek Miller, którego pochłonęły afery i nieodcięcie się od nich, raczej uczy się na błędach. Powiem też panu, że takie podejście polityków do mnie jest szczególnie przykre, gdyż zawsze nawoływałem i nawołuję jako przedsiębiorca do patriotyzmu gospodarczego. Tu zarabiamy, tu płacimy podatki. Każdy głupek może uciec z podatkami za granicę...

- Tu "zapunktował" pan u niektórych kolegów biznesmenów. Politycy gorzej traktują biznesmenów płacących podatki w Polsce niż tych, którzy wynieśli się za granicę?

- Ja wszystkie płacę w Polsce, mam tu wszystkie konta. I tego patriotyzmu brakuje mi u ministra Sienkiewicza czy prezesa Belki. Powiedzieć, że to, co oni obaj tam mówią, jest żenujące, to mało. Minister mówiący swoistym żargonem i knujący z przedstawicielem NBP, jak okraść przedsiębiorcę? I do tego celu uruchamiają cały aparat represyjny, twierdząc, że trzy służby, którymi dysponują, nie wystarczą, bo mogą komuś tylko nagwizdać...

- Dokładnie mówią, że panu mogą nagwizdać.

- To są przecież profesjonalne służby! Tyle że niektórym politykom marzy się taka decyzja, żeby te służby działały na ich żądanie, ślepo wykonując rozkazy.

- Dlaczego stał się pan wrogiem rządu?

- Nie rządu, ale widocznie wrogiem niektórych ministrów czy urzędników. Na początku wydawało mi się, że to dlatego, że krytykuję działania rządu PO w sprawie OFE, a także uważam zakup Pendolino za nieporozumienie.

- Mówi pan, że na początku się panu wydawało...

- Ewidentnie była to zmowa pana Sienkiewicza i Belki w sprawie firmy, która przejęłaby mennicę. Nie ma sprawy, rządzącym mogła się zmienić filozofia. Ja nawet pytałem ministra, dlaczego oni chcą to sprzedawać, skoro spółka się rozwija i zarabia... Uznali jednak, że potrzebne są pieniądze z prywatyzacji do budżetu. Byłem gotów do rozmów.

- I jak poszły rozmowy?

- Nie usiedli ze mną jak człowiek z człowiekiem, tylko, jak wynika z tych rozmów, nasłali na mnie kontrolę! Po to, żeby mnie zmęczyć, żebym się poddał. I wtedy oni łaskawie zastanowią się, czy mi ją odpuścić. Nie wyobrażałem sobie, że po 25 latach wolnej Polski dwóch polityków będzie mogło w ten sposób mówić i myśleć. Przecież tak postępowała administracja Stalina. Kim są ci panowie? Właścicielami III Rzeczpospolitej?! My, obywatele, myślimy, że to jest jakaś "klasa" polityczna. Minister, prezes banku itd. Tymczasem to są ludzie, których wstyd byłoby mieć w domu jako służących.

- Nie tak dawno rząd chwalił się niskimi kosztami pracy w Polsce i zachęcał do inwestowania. Teraz będą musiały być jeszcze niższe, żeby inwestorzy wystraszeni podejściem ministrów i szefa NBP do biznesu nie zaczęli się wycofywać?

- Mam negatywne sygnały od inwestorów po tym, co się stało, nie robi to dobrego wrażenia. Mam jednak nadzieję, że to pozwoli oczyścić politykę z pewnych ludzi i może pojawią się w ich miejsce inni, lepsi. Słyszałem o sytuacji, w której sędzia w Krakowie niszczył biznesmena, po to by jego ludzie kupowali przedsiębiorstwa. Może mamy zatem cały mafijny układ w tym kraju? Ale nie jakiś wielki układ, ale sieć małych układzików, które psują Polskę?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Nasi Partnerzy polecają