Zbigniew Giżyński w "Super Expressie" o obchodach 70. rocznicy Powstania Warszawskiego: Obecność jest obowiązkiem

2014-07-31 4:00

O obchodach 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w "Super Expressie" mówi Zbigniew Giżyński.

"Super Express": - Prezydent miał opory, żeby zjawić się na Powązkach w związku z rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego, ale ostatecznie na nich będzie. Premier ze względu na operację jednak się nie pojawi. To wśród części opinii publicznej wywołało falę krytyki. Pan też się bulwersuje?

Zbigniew Girzyński: - Od osób pełniących wysokie funkcje państwowe wymaga się pełnienia określonych funkcji reprezentacyjnych w ważnych momentach. Piątkowa rocznica będzie takim ważnym momentem. Rzeczą naganną jest to, że najwyższe władze uchylają się od swoich obowiązków.

- Tomasz Nałęcz, zanim jeszcze prezydent ogłosił, że jednak będzie na Powązkach, tłumaczył, że Bronisław Komorowski chce uniknąć buczenia, które co roku towarzyszy w tym miejscu osobom reprezentującym prezydenta i rząd. Zrozumiałby pan prezydenta, jeśli w takich okolicznościach by nie przyszedł?

- Nie zrozumiałbym. Jeśli nie ma się sobie nic do zarzucenia, to i buczenie nie powinno przeszkadzać. Moim zdaniem, coś jednak musi przeszkadzać, skoro taka była argumentacja pana Nałęcza. Mnie by to nie przeszkadzało.

- Nawet w takim miejscu i takim czasie?

- Kiedy wchodzę na mównicę sejmową, bardzo często spotykam się z niezadowoleniem posłów PO, którzy potrafią wrzeszczeć i buczeć. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby z tego powodu na mównicę nie wchodzić. To mój obowiązek i wywiązywanie się z niego w takich warunkach świadczy o twardości charakteru.

- Prezydent ma najwyraźniej twardy charakter, bo na Powązkach będzie. Z kolei premier po operacji jest w pana oczach rozgrzeszony?

- Nie jestem lekarzem, więc trudno mi powiedzieć, w jakim stanie jest premier. Nie chcę też nikogo na siłę wyciągać z łóżka. Jeśli rzeczywiście obecność na uroczystościach miałaby zaszkodzić zdrowiu premiera, to jakoś można to usprawiedliwić. Inna sprawa, że z tego, co pamiętam, zabieg premiera był planowy. Nie była to sprawa pilna. Wiedział doskonale, że to ważna, bo okrągła rocznica wybuchu Powstania, więc nie powinno być problemu, żeby operację zrobić kilka dni wcześniej lub kilka dni później. A tak wygląda to na chorobę dyplomatyczną.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Czytaj: Powstanie Warszawskie: 63 dni chwały. Tak walczyło Miasto!