Z polityki pamięta mu się stan wojenny i okrągły stół. Ale Jaruzelski to także inwazja na Czechosłowację, Grudzień 1970. Stan wojenny to było "ukoronowanie" kariery po stronie tej czy innej bezpieki. Żadne dokumenty nie potwierdzają też, że stan wojenny był nieunikniony. Sowieci widzieli w nim janczara. Kogoś z rodziny szlacheckiej, z katolickiego gimnazjum, zesłańca, który wybrał komunizm.
Niektórzy, jak środowisko Adama Michnika, chcą, by wybaczać generałowi winy z przeszłości. Ale to jest coś przeciwnego niż w innych krajach postkomunistycznych. Tam doszło do jasnej oceny moralnej i politycznej władz komunistycznych. U nas nie. Nie chodzi o to, żeby wsadzić generała do więzienia. Chodzi o prawdę. Powiedzenie, że był agentem, że za jego rządów strzelano do robotników. Nie można tego zapomnieć tylko dlatego, że jakaś grupa polityków dogadała się kiedyś z Jaruzelskim przy okrągłym stole. System komunistyczny był złem, a system współtworzyli ludzie tacy jak on.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Historyk, w PRL działacz opozycji antykomunistycznej