Kiedy jednak przetarłszy załzawione oczy, zestawimy konstytucyjne obietnice z rzeczywistością, to musimy wybuchnąć śmiechem. Są jednak tacy, którzy konstytucyjne bajki muszą z racji sprawowanego urzędu traktować poważnie.
Do tych nieszczęśników należy rzecznik praw obywatelskich, obecnie prof. Irena Lipowicz. Okazuje się, że jeśli ktoś ma dochód miesięczny 258 zł, to nie płaci PIT. Natomiast jeśli zarabia krocie, czyli powyżej 260 zł, fiskus zabierze mu 18 proc. dochodu. Innymi słowy krzewiące sprawiedliwość społeczną państwo nie pozostawi w spokoju obywatela, jeżeli jego roczny dochód przekracza 3,1 tys. zł! Tymczasem minimum egzystencjalne, poniżej którego człowiek zdycha z głodu, wynosi w Polsce 6 tys. zł rocznie.
Od początku rządów PO nie dokonano rewaloryzacji kwoty wolnej od podatku. Musi go płacić nawet osoba żyjąca w skrajnym ubóstwie. W ocenie prof. Lipowicz jest to sprzeczne z art. 2 konstytucji o sprawiedliwości społecznej. Niestety, inny artykuł orzeka, że każdy musi płacić podatki. Konstytucja nie określa, czy biedak żyjący poniżej minimum egzystencji powinien być lepiej traktowany niż zarabiający miliony członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa. Wszyscy są równi wobec prawa i ubóstwo jednych nie powinno godzić w poczucie sprawiedliwości, które umacniają partia i rząd.
Oczywiście kpiną z przyzwoitości i skandalem jest pobieranie podatków nie tylko od tych, którzy zarabiają powyżej 3,1 tys. zł rocznie, ale i od tych, których dochód miesięczny nie przekracza 1 tys. zł. Kiedy patrzę na flotyllę rządowych limuzyn, w których lusterko boczne samochodu kosztuje ponad 3,1 tys. zł, to krew mnie zalewa. Rostowski z Sikorskim potrafili przejeść roczny dochód biedaka na jednym obiedzie w restauracji!
Rzecznik wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego, by nie obdzierać ze skóry tych, którzy pod nią mają tylko kości. To znaczy, że ktoś z urzędników traktuje jednak konstytucję poważnie. Tyle że jest ona systematycznie łamana, przez polityków, sędziów i prokuratorów. Tak jak to było w PRL. Wówczas za powoływanie się na konstytucję przed sądem groziła grzywna.
Konstytucja była w PRL podręcznikiem propagandowym. Teraz także. Skoro partia i rząd oraz ich wymiar niesprawiedliwości powiesili konstytucję w wychodku, to może uczciwiej byłoby zawiesić w Polsce obowiązywanie ustawy zasadniczej? Lepiej zawiesić powieszoną i przestać udawać, że nie jesteśmy Bantustanem Europy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail