9 grudnia, tuż po godzinie ósmej rano. Ulica Oszczepników na warszawskim Mokotowie. Pod willę generała podjeżdżają dwa radiowozy policyjne i karetka pogotowia. Ambulans wyposażony jest w sprzęt ratujący ludzkie życie. To nie początek zorganizowanej akcji zatrzymania groźnych przestępców, poszukiwanych terrorystów! Tylko przyjazd po prawie dziewięćdziesięcioletniego starca, który od wielu miesięcy pokazuje, że ma w nosie prawo i nie chce się stawić na wyznaczone przez prokuraturę badania lekarskie!
Pięciu policjantów i czterech ratowników medycznych wchodzi do domu, potem do salonu. Nie są agresywni. Czesław Kiszczak już na nich spokojnie czeka. Nie jest zaskoczony, nie robi awantur. Jest tylko lekko przytłumiony. Siedzi w kurtce na fotelu przy okrągłym stole. Policjantka pyta go, czy dobrze się czuje, i wręcza mu dokumenty. To nakaz doprowadzenia na przymusowe badania do szpitala w Gdańsku.
Po kilku minutach formalności generał wstaje z fotela i idzie w stronę drzwi. Lekko podtrzymuje go dwóch ratowników. Generał wsiada do karetki, która odwozi go do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Tam Czesław Kiszczak zostanie poddany badaniom, a biegli na ich podstawie wystawią opinię o jego stanie zdrowia. Od ich wyników zależy, czy Czesław Kiszczak odpowie przed sądem za zbrodnie stanu wojennego!
Zobacz też: Zobacz największych ZBRODNIARZY PRL! Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i nie tylko!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail